Niewielka, bo ma 372m.n.p.m, lecz nietuzinkowa, bo owiana legendami i tajemnicami. Niepozornie wyglądająca na tle okolicznych wzniesień i położona z dala od większych miejscowości.
Na przestrzeni lat eksplorując Krainę Wygasłych Wulkanów naszą uwagę zwracały jedynie Organy Wielisławskie, znajdujące się u zbocza góry, których do teraz nie udało nam się odwiedzić.
Naszą przygodę zaczęliśmy w pensjonacie "Młyn Wielisław", który leży u samego ponóża góry, tuż przy płynącej leniwie Kaczawie.
Na miejsce dotarliśmy w piątkowe popołudnie, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg. Pensjonat ze swoim standardem, wygląda na o wiele droższy niż w rzeczywistości. Ceny za nocleg czy w restauracji mają przystępne, a obsłudze niczego nie można zarzucić. Jest miła, rzeczowa, pomocna i życzliwa.
Po zameldowaniu, wyruszyliśmy ścieżką dydaktyczną dookoła góry Wielisławki, prowadzącą przez największe organy "na wulkanach".
Obchodząc urwisko od wschodu, po 200 metrach ścieżka prowadzi w lewo ku górze na sam wierzchołek. A na wierzchołku ...
... znajdują się ruiny dawnego schroniska turystycznego i pozostałości po siedzibie miejscowego zbója, który łupił okolicznych mieszkańców i siał postrach. Do dzisiaj pozostało z tego bardzo niewiele.
Zaraz pod szczytem umiejscowiono punkt widokowy z ławeczką, z którego przy dobrej widoczności można nawet dostrzec Śnieżkę.
To co na górze Wielisławki to jedno, ale to co u jej podnóży i we wnętrzu to jeszcze inna historia. Miejsce to od wielu stuleci było intensywnie eksploatowane przez górników. Niegdyś fedrowano szyby kopalniane i sztolnie w celu wydobycia różnych kruszców, przede wszystkim srebra. Poszukiwano także złota, którego ponoć było nie mało. Pozostałością po tej działalności jest znajdująca się tuż przy Kaczawie sztolnia, której korytarz miał niegdyś nawet 150m, a dzisiaj jest w części zasypany.
Prócz sztolni, raptem 30m na wschód nieco powyżej znajduje się największa jaskinia Gór Kaczawskich, lecz przez strome zbocze i ciasny wlot, jest trudno dostępna i prócz sprawności fizycznej wymaga odpowiedniego przygotowania.
Do dzisiaj krąży wokół góry legenda o tym, że to właśnie w jej wnętrzu u schyłku II Wojny Światowej ukryto złoto Wrocławia. Przez to w czasach PRL-u miejsce to było bardzo popularne wśród poszukiwaczy skarbów i odkrywców tajemnic wszelakich. Oczywiście do dzisiaj niczego nie znaleziono, ale za to zeksplorowano kopalnię i dokładnie przebadano cały teren.
Naukowcy z Politechniki Wrocławskiej, badający Wielisławkę podejrzewają, że w samej górze i jej najbliższej okolicy może być o wiele więcej korytarzy górniczych, których wloty zostały zasypane upływem czasu.
Wielisławka przez swoje tajemnice i legendy oraz budowę geologiczną (organy) wydaje się być bardzo atrakcyjnym miejscem dla turystów. A dodatkowym jej plusem jest przystępność i wystarczająca (choć skromna) infrastruktura.
Dla rowerzystów też się coś znajdzie, bo na terenie Gminy Świerzawa znajduje się cała sieć SingleTrack'ów. Zatem - dla każdego coś miłego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz