wtorek, 28 września 2021

Wypad w Karkonosze

To miał być powrót do znanych miejsc, ale także czas by przy tym odkryć coś nowego. Niejednokrotnie bywaliśmy na Szrenicy i wędrowaliśmy główną granią Karkonoszy. Kręciliśmy się po Śnieżnych Kotłach górą za dnia, a zdarzyło się nawet raz nocą.
Nie byliśmy jednak nigdy pod Śnieżnymi Kotłami na Śnieżnych Stawkach przy zielonym szlaku. Dzisiaj wrzucamy Wam kilka fotek z tego miejsca, które zauroczyło nas swoim wysokogórskim, niemal tatrzańskim urokiem.












sobota, 25 września 2021

Raport grzybowy - W dolinach coś drgnęło

Grzyby, a zwłaszcza opieńki zaczynają schodzić z gór. Znaleźliśmy ich niewielkie ilości w lesie pod Grochotowem. Nadal jest tam zbyt sucho dla innych grzybów, więc trudno o maślaki czy podgrzybki.


W tej misce powyżej znalazło się około 1,5kg czystych grzybów. Na 3h chodzenia po lesie, to jednak za mało, by mówić o wysypie. 
Mamy też przecieki, że opieńki pokazały się w podkąteckich dorzeczach Strzegomki i Bystrzycy, choć tam na razie w śladowych ilościach. Jest to jednak sygnał, że z dnia na dzień sytuacja może się poprawiać i tam, też niedługo pojawi się wysyp.

Nadal jednak prym wiodą góry. Na wysokości od 600 do 800m.n.p.m opieniek jest ogrom. Przykładem może tu być otulina Karkonoskiego Parku Narodowego, gdzie ilości tych grzybów idą w setki kilogramów na niewielkich przestrzeniach. Nie ma nawet potrzeby schodzić ze szlaków, bo młode piękne osobniki są na wyciągnięcie ręki.


Podejrzewamy, że miejsc tak obfitujących w opieńki na Dolnym Śląsku jest bardzo wiele, bo i gór nam nie brakuje. Dlatego wszystkim miłośnikom tych "blaszaków" sugerujemy obierać właśnie kierunek sudecki.

czwartek, 23 września 2021

Wieczór z orzechami

Wczorajszy ostatni dzień lata, a właściwie wieczór, poświęciliśmy orzechom. To wyraźny sygnał ze strony przyrody, że wchodzimy w jesień. My mamy ten luksus, że te z poniższych zdjęć mamy ze swojego ogrodu. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by przespacerować się po okolicy i znaleźć powszechnie stojące drzewa orzecha włoskiego. Z leszczyną jest o wiele trudniej, bo jednak występuje rzadziej, ale można ją czasami znaleźć w parkach czy zagajnikach. W ostateczności pozostaje zakup w sklepie, choć ceny są powalające.



W orzechy, czy to włoskie czy laskowe, warto się zaopatrzyć na zimę, bo nie od dziś wiadomo, że są idealnymi dodatkami do ciast, czy deserów. Są też tacy, co robią z nich bardzo zdrowotne nalewki spirytusowe. Zwłaszcza z młodych (w łupinie) orzechów włoskich, choć gorzka w smaku, potrafi skutecznie pomóc z problemami żołądkowymi. 
O właściwościach prozdrowotnych obu orzechów, moglibyśmy się rozpisywać całymi dniami - tyle ich jest. Po krótce tylko napiszemy, że mają antyoksydanty, witaminy A,B,C i E, kwasy omega-6 i omega-3 oraz wiele, wiele więcej. Warto też wiedzieć, że są tłuste i  posiadają wiele kalorii, ale zawierają za to błonnik pokarmowy hamujący apetyt, dzięki czemu z powodzeniem stosuje się je w diecie stabilizującej szczupłą sylwetkę. 


Różne są sposoby przechowywania orzechów. My zdecydowaliśmy się na świeżo je wyłuskać i od razu zamrozić w woreczkach. Można oczywiście trzymać je w skorupkach w suchym miejscu, a najlepiej chyba w papierowych torebkach.

W tym roku, będziemy jeszcze pisać o orzechach, ale tych dębowych, zwanych potocznie żołędziami. Z nich też można mieć wiele korzyści. 

wtorek, 21 września 2021

Szprycer

Szprycer to drink, który składa się z wina i wody gazowanej w stosunku 1:1. Najlepiej do tego nadają się wina białe, mocne i o niezbyt bogatym smaku. Zazwyczaj z jednego lub dwóch owoców, które samo w smaku jest zbyt słodkie.


Przed kilkoma miesiącami pisaliśmy Wam, że będziemy fermentować nastawę z kwiatów dzikiego bzu. Po pierwszym obciągu, klarowało się przez ostatnie dwa miesiące i wczoraj zlewaliśmy je do butelek. Wcześniej sprawdzaliśmy smak i wiedzieliśmy, że będzie nieco za słodkie, ale celowo pozostawiliśmy takie, bo nadaje się idealnie na szprycer.

Drink tego typu gasi pragnienie, a latem wieczorową porą, przy wysokich temperaturach potrafi lepiej schłodzić i nawodnić od klasycznego piwa.

niedziela, 19 września 2021

Szczodra Oleszenka

Dzisiaj wybraliśmy się na Przełęcz Sulistrowicką, trochę pochodzić i sprawdzić przy tym, czy i tam znajdują się już pierwsze opieńki, o których coraz głośniej w sieci.
Od przełęczy zaczęło się klasycznie, czyli totalnie pusto, ale im dalej w las, tym ciekawiej. W okolicy Góry Oleszenki trafiliśmy na wiele młodych grzybni opieńkowych i niekiedy tak młodych, że część pozostawiliśmy. Niewielkie owocniki, które za kilka dni będą pięknymi grzybami, idącymi swoją masą w kilogramy. 



Każdy kto ceni sobie opieńki, może śmiało wg nas jechać tam w najbliższych dniach, bo na pewno jest tam jeszcze wiele nieodnalezionych przez nas grzybni, które już owocują. Nie jest to jeszcze pełen wysyp i trzeba się trochę nachodzić, ale wytrwałość popłaca. Opieńki w tamtych lasach są.


Poniżej zamieszczamy nasz dokładny ślad. Tam gdzie nawracaliśmy łukiem, znaleźliśmy grzyby i pozostawione przez nas młodziutkie osobniki.


sobota, 18 września 2021

Niezwyczajnie o kapustach

Weszliśmy właśnie w sezon na kapustę głowiastą. Wielu z nas jest nauczonych przez starsze pokolenia, żeby przygotować sobie zapas kapusty kiszonej na zimę. Nie jest to niestety już powszechna praktyka. Zwłaszcza w większych miastach, gdzie życie ma nieco inną dynamikę i większość ludzi goni za tym, co trendy.
Łatwiej i szybciej kupić taką kapustę w sklepie, ogólnie dostępną i od ręki.
Niestety takowa sklepowa, zawiera niepotrzebne cukry, a na dodatek można trafić na zupełnie niejadalny "shit".

Kapusta własnej roboty, ukiszona prosto z pola, to zupełnie inna jakość. A ukiszony z warzywnika jarmuż, to przy tym "cosmo quality".
Tyle, że jarmużu nie kisi się klasycznie w samej soli i marchewce. A preparuje się odpowiedni macerat.


W Szepkuchni zamieściliśmy przepis na kiszony jarmuż, który można z powodzeniem stosować do zup, czy jako dodatek do bigosu.
Warto wspomnieć, że zimowe menu wzbogacone o różne kapuściane kiszonki, to potężny zastrzyk witaminy C, zwiększonej przez to odporności i większej energii na walkę z chłodem i powszechnie dominującą nocą.

środa, 15 września 2021

Winiaczenie #14 :: 21r - Ratowanie wina

Każdy początkujący z winem, prędzej czy później przygotuje taką nastawę, która się nie uda. Powstaje wtedy problem do rozwiązania i znalezienie odpowiedzi na pytanie: Jak uratować wino?
W naszej niedługiej historii domowego winiarstwa, przyszedł czas, że musieliśmy stawić czoła temu smutnemu wyzwaniu.
Do tej pory relacjonowaliśmy Wam o przygotowaniu moszczu, o preparowanych nastawach i wszystko szło jak z płatka. Ostatnio napisaliśmy o poszukiwaniu nowych smaków i po tym czasie namieszaliśmy kilka różnych owoców, w różnych proporcjach i ...
... niestety nie wszystko się udało :(

Mamy takie dwa małe 5-cio litrowe baloniki, które nam przefermentowały nastawę, ale po osiągnięciu około 15% alkoholu, drożdże wymarły. Po prostu stężenie alkoholu, które same wytworzyły je zabiło. A problem w tym, że cukier jeszcze pozostał. Cukru jest zbyt dużo i jest go tyle, że młode wino po burzliwej fermentacji jest przez to za słodkie. Nie nadaje się wręcz do picia.
Dlatego postanowiliśmy tę nadwyżkę cukru przefermentować raz jeszcze. Zasada jest dość prosta. Na każde 5l wina dolewamy 1l najlepiej przegotowanej i ostudzonej do około 25-30st wody. Spada wtedy stężenie alkoholu.  Rozrabiamy odpowiednią ilość zakupionej pożywki dla drożdży wg instrukcji na opakowaniu i wlewamy ją do rozcieńczonego z wodą wina. Osobno przygotowujemy drożdże aktywne. Do restartu najlepiej nadają się takie, które żyją nawet w 18% alkoholu. Na koniec dodajemy drożdże i pozostawiamy do fermentacji. Co ważne - nie należy dodawać pożywki z drożdżami jednocześnie. Pożywka potrzebuje około 20 minut, żeby się "zadomowić" w winie. Inaczej drożdże mogą się nie rozwinąć i fermentacja nie ruszy.

Powyższy sposób w naszym przypadku zadziałał i wino ponownie bulgocze. Są oczywiście też inne sposoby opisywane szczegółowo w sieci, ale się na nie niezdecydowaliśmy. Mamy nadzieję, że to nie udane wino pozostanie incydentem i nie będziemy musieli sprawdzać innych metod naprawczych.

niedziela, 12 września 2021

Na Wzgórzach Kiełczyńskich

Pojechaliśmy właściwie na przysłowiowy  "niedzielny spacer". Byle nie siedzieć w domu, pooddychać lasem i zobaczyć jak prezentuje się Szczytna latem. Chcieliśmy też zobaczyć od dawna nieeksploatowany pod Gogołowem kamieniołom Stanleya - "ciche" kąpielisko z lat 70-tych, ukryte w lesie na północnym zboczu wzgórz. Niestety z żółtego szlaku nie dało się zejść żadną ścieżką, więc odpuściliśmy sobie przedzieranie po krzakach i do kamieniołomu w ostateczności nie dotarliśmy. Po drodze minęliśmy jednak ciekawe urwisko skalne, z którego jest doskonały widok na pobliskie Sudety.



Znaleźliśmy za to, całkiem przypadkowo, nie zaglądając specjalnie do lasu i nie schodząc ze ścieżki około 1,5kg czystych grzybów:  prawdziwków i kani czubajek. Zaskoczyło nas to z powodu panującej w lesie suszy. 


Większość  z tych grzybów wyraźnie cierpiała na brak wody, bo kapelusze na krawędziach zdążyły już popękać. Prawdą jest, że musi w najbliższym czasie popadać, by myśleć o kolejnych grzybobraniach.

piątek, 10 września 2021

Kto rano wstaje ...

 ... ten ma grzyby.

Wyjechaliśmy do lasu o 6:00, bo nastawiliśmy się na obfity zbiór. Chcieliśmy w końcu nazbierać więcej grzybów, żeby część z nich ususzyć i mieć jakiś zapas na zimę. Dotychczasowe nasze wypady kończyły się na 2 kilogramach i w sumie to więcej było jeżdżenia, niż potem grzybów do jedzenia.


Dzisiejszym celem był lubiany i znany przez nas las pod Lubiatowem koło Miękini. Wcześniej w  internecie czytaliśmy w większości narzekania, o tym że jest za sucho i musi popadać, żeby coś znaleźć. My się nie poddaliśmy tej narracji i pełni optymizmu, poświęciliśmy piątkowy poranek na wypad do lasu.
Od 7:00 rano do 11:00 nazbieraliśmy około 6kg podgrzybków, kilka prawdziwków, maślaków i koźlarzy. W większości to młode i małe okazy, ale trafiały się też rozwinięte osobniki. W znacznej przewadze grzyby były czyste. Na tą ilość, można przyjąć, że kolejne 2kg były robaczywe.

Dlaczego Wam o tym piszemy? 

Bo dzisiejszy dzień, po raz kolejny nam pokazał, że nie wszystko co piszą ludzie w internecie jest prawdą. Spora część to narzekania, żale, a czasem domysły. Czasem wystarczy nie trafić na odpowiedni kawałek lasu i opinia o braku grzybów gotowa. Dlatego najlepiej naostrzyć nożyki, wyłożyć papierem koszyki i mimo pesymistycznych sygnałów z sieci, wyruszyć do lasu, by samemu się przekonać jak jest na prawdę.


środa, 8 września 2021

Warzywnik 21' - Nawozimy rzepakiem

Jest wiele sposobów na użyźnianie gleby w warzywniku. Dzisiaj chcemy Wam napisać o jednym z tych, który popularny jest i powszechnie stosowany w rolnictwie, a który my w tym roku zastosujemy u siebie. Wymaga on trochę więcej zachodu od zwykłego nawożenia,  bo trzeba ziemię dosyć solidnie oczyścić z pozostałości po uprawach. Do tego należy ją spulchnić haczką lub zryć grabiami i dopiero wtedy posiać z ręki ziarno rzepaku.

Cały proces należy przeprowadzić późnym latem, by zasiew miał czas na wzrost. Po odczekaniu około miesiąca (bo tyle mniej więcej ma rosnąć rzepak) poplon należy przekopać z ziemią i pozostawić na zimę.


Co ma nam dać taki poplon?
- przywrócić substancje pokarmowe i mikroelementy
- wzbogacić glebę w substancję organiczną
- zwiększyć różnorodność mikroorganizmów
- ograniczyć rozwój szkodników i chorób
- ograniczyć wymywanie azotanów

Jednak, aby taki poplon spełnił swoje funkcje, nie można dopuścić do zakwitnienia zasianego rzepaku. Przypadkowe samosiejki poplonu mogą z kolei poczynić wiele szkód, a tego warto uniknąć. Dlatego ważne jest, by stosując poplon z rzepaku w przydomowym warzywniku, nie zagapić się przy deszczowej chłodnej pogodzie i zwlekając z przekopem, dopuścić do zagrożenia.

poniedziałek, 6 września 2021

Jesienna "ramówka" Szeptuchy

Nasze ostatnie posty wyraźnie wskazują, w którą stronę zmierzają nasze zainteresowania. To wyraźnie oznacza, że zbliża się jesień. Dla tych, co nie przepadają za latem, a tak jak my, wolą przejściowe pory roku - najbliższy czas będzie intensywny, by wykorzystać to, co w nich najlepszego.

Jesień to przede wszystkim czas zbiorów. Dojrzewają ostatnie owoce w sadach, pojawiają się w lasach grzyby, a przy polnych drogach dochodzą owoce dzikiego bzu, dzikiej róży, czy choćby gruszki ulęgałki. To dla nas czas przygotowań do zimy. Znaczną część prac już udało nam się wykonać, preparując nalewki, konfitury i warzywne weki, ale i tak większość przed nami. I jak każdego roku, tak i teraz, na tym będziemy się przede wszystkim skupiać w najbliższym czasie.

Będziemy pisać o winie, bo powoli zbliża się czas zlewania letnich nastaw. Może też nastawimy jakieś kolejne ciekawe wino w poszukiwaniu smaków. Zaczęliśmy już pisać o grzybach, bo rusza pierwszy wysyp. Będzie też o pracach porządkowych i pielęgnacyjnych w ogrodzie, bo trzeba przed zimą trochę czasu i pracy poświęcić, żeby wiosną było i lepiej i łatwiej. Może wpadnie też jakiś nowy przepis do szepKuchni? ;)

Tegoroczna jesień zapowiada się dla nas intensywna i długa, ale mamy nadzieję, że tym razem bez żadnych fajerwerków pogodowych (wichur, zerwanych dachów, połamanych drzew czy powodzi).

sobota, 4 września 2021

Cynk grzybowy

W ubiegłym roku, 27 września pisaliśmy o miejscówie w głębi lasu. Dzisiaj Wam o niej przypominamy, bo byliśmy właśnie w tym lesie i zaczyna się w nim wysyp podgrzybków.



Jak na załączonym obrazku, zdecydowana większość to młodziutkie egzemplarze, ledwo co wystające z mchu. Ludzi też było całkiem sporo. Wiadomo jednak nie od dziś, że jak grzyby są, to każdy nazbiera. A wygląda na to, że do tygodnia czasu, grzybów może tam być całkiem sporo. Dzisiaj trzeba było się nałazić, żeby coś uzbierać. Nam w cztery godziny i prawie 9km wyszło jakieś 2kg czystych podgrzybków i raptem po kilka sztuk prawdziwków i koźlarzy. Wiele też, niestety było zarobaczywionych.


Dzisiejsze zbiory nie są teraz satysfakcjonujące pod względem ilości, ale las jest perspektywiczny i dlatego warto o nim pamiętać w najbliższych tygodniach. 
A do tego jest przeładny :)



czwartek, 2 września 2021

Leśna noc z naftą

Z braku laku i trochę przypadkiem, przebywając gościnnie w otulinie Karkonoskiego Parku Narodowego, nadarzyła nam się okazja, by wziąć udział w wieczornym spacerze po pobliskim lesie z lampami naftowymi.


Spacer na dystansie raptem kilku kilometrów, ale trwający około 2,5h, ze względu na historię w tle, jest idealną atrakcją na rodzinny wieczór. Każdy, kto chce spróbować wieczornej/nocnej włóczęgi po lesie, ma niecodzienną okazję zrobić to 25 września o godz. 19:30 i to za darmo.
Przejście organizowane jest przez Stowarzyszenie Karkonoskie Zachełmie, w ramach Kameralnego Uniwersytetu Tradycji. Więcej na ten temat znajdziecie tutaj.

Camera is a responsive/adaptive slideshow. Try to resize the browser window
It uses a light version of jQuery mobile, navigate the slides by swiping with your fingers
It's completely free (even though a donation is appreciated)
Camera slideshow provides many options to customize your project as more as possible
It supports captions, HTML elements and videos.