Pojechaliśmy właściwie na przysłowiowy "niedzielny spacer". Byle nie siedzieć w domu, pooddychać lasem i zobaczyć jak prezentuje się Szczytna latem. Chcieliśmy też zobaczyć od dawna nieeksploatowany pod Gogołowem kamieniołom Stanleya - "ciche" kąpielisko z lat 70-tych, ukryte w lesie na północnym zboczu wzgórz. Niestety z żółtego szlaku nie dało się zejść żadną ścieżką, więc odpuściliśmy sobie przedzieranie po krzakach i do kamieniołomu w ostateczności nie dotarliśmy. Po drodze minęliśmy jednak ciekawe urwisko skalne, z którego jest doskonały widok na pobliskie Sudety.
Znaleźliśmy za to, całkiem przypadkowo, nie zaglądając specjalnie do lasu i nie schodząc ze ścieżki około 1,5kg czystych grzybów: prawdziwków i kani czubajek. Zaskoczyło nas to z powodu panującej w lesie suszy.
Większość z tych grzybów wyraźnie cierpiała na brak wody, bo kapelusze na krawędziach zdążyły już popękać. Prawdą jest, że musi w najbliższym czasie popadać, by myśleć o kolejnych grzybobraniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz