Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tatry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tatry. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 19 września 2019

Sławkowski na dokładkę

W ostatni poniedziałek, przy pięknej pogodzie, postanowiliśmy zdobyć Sławkowski Szczyt - 2452m.n.p.m i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie nasze osamotnienie na szlaku. W odróżnieniu od sobotnich Rysów, na które wchodziły tłumy, mogliśmy w pełni czerpać z uroków Tatr Wysokich.






Na tym wyjeździe, w planach był również do zdobycia Koprowy Szczyt, ale zmiana pogody przekreśliła nasze szanse i zmuszeni byliśmy wrócić do domu. Zakończyć urlop, przerywając Tatrobranie, przechodząc w sumie 124km i pokonując 6500m podejść.

Mamy po co tam wracać, dlatego już knujemy kiedy to będzie możliwe ;)

sobota, 14 września 2019

Rysa na Rysach

Przez wielu Rysy są zwieńczeniem tatrzańskich eskapad, bo są najwyższym szczytem w Polsce.
Dla nas nigdy nie były celem, nie żebyśmy je lekceważyli, ale odstraszały nas od nich legendy o tłumach ludzi, którzy się próbują na nie wspiąć.
Po czterech dniach tatrzańskich wędrówek skusiliśmy się z Szeptunem na zdobycie Rysów. Jak ćmy do światła Rysy przyciągnęły nas do siebie. Próbę rozpoczęliśmy 14 września w sobotę o 6 rano. Ranek zgodnie z prognozami był deszczowy, co pozwoliło nam się łudzić, że na szlaku nie spotkamy wielu towarzyszy wyprawy. O tym jak złudne to było myślenie, przekonaliśmy się już na parkingu w Palenicy Białczańskiej.
Później było jeszcze gorzej. Już powyżej Czarnego Stawu, ciągnęliśmy się za masą turystów. W okolicach Buli był już tłok, a jak spoglądaliśmy w stronę łańcuchów, to zauważyliśmy kolejkę ludzi, chcących czym prędzej zdobyć szczyt. A co będzie jak ta cała fala nadciągających tłumów tam dotrze? 
Zastanawialiśmy się długo co zrobić. Biliśmy się z myślami, czy pchać się tam tylko po to by zdobyć Rysy? Czy to jeszcze jest przyjemne? Bo przecież w góry chodzimy dla przyjemności, a nam przyjemność daje swoboda i czas poświęcony na kontemplację, na podziwianie majestatu gór, a w zaistniałej sytuacji nie było na to miejsca. Ponadto zdrowy rozsądek podpowiadał nam, że stojąc w kolejce do każdego łańcucha, zarówno na podejściu jak i zejściu, może zabraknąć nam czasu, by zdążyć przed zmrokiem. Bo prócz problemów z dostępem do łańcucha, trzeba było jeszcze wytracić wysokość na śliskich kamieniach i uważać, by kogoś przypadkiem nie popchnąć. Zdecydowaliśmy się na odwrót. 
Rysy poczekają. A my zdobędziemy je w sposób jaki lubimy.

Pod znakiem gór

Dzisiaj krótkie podsumowanie pierwszego tygodnia w Tatrach i na Podhalu.

Dni minęły intensywnie, bo już pierwszego dnia po przyjeździe, pomimo ulewnych opadów deszczu, przemierzyliśmy część szlaku w Beskidzie Sądeckim. Wyjazd ukierunkowany na rozruch. Przyznać trzeba, że masyw Lubania do najpiękniejszych nie należy, ale zrekompensował nam to, dwiema pełnymi reklamówkami borowików ceglastoporych.


Następne dni minęły jak z bicza strzelił. Pod nóż "poszedł" Jagnięcy Szczyt,


następnego dnia Gorce i Turbacz,


a jeszcze kolejnego, jedna z najbardziej znaczących dla Nas wypraw na Polski Grzebień i Rohatkę.


Po tym nastąpił dzień odpoczynku. Był niezbędny w perspektywie następnego wyzwania - Polskiego Dachu - Rysy.
Atak na najwyższy szczyt w kraju, tym razem nam się nie powiódł. A o przyczynach będziecie mogli przeczytać w materiale, który właśnie powstaje i niebawem wrzucimy go na bloga.

Do tej pory pokonaliśmy dystans 106km i podeszliśmy 4800m. W Tatrach pozostajemy do czwartku, więc zapewne jeszcze trochę dołożymy.

I jeszcze na koniec ...
... Po tygodniu wędrówek i obcowaniu z sąsiadami słowackiej krwi, mamy jedno intrygujące nas spostrzeżenie. A mianowicie takie, że w każdym z odwiedzanych przez nas schronisk górskich, wydawano nam o 1 Euro za mało. Zadajemy sobie pytanie, czy to jakaś niepisana panująca reguła inkasowania kryptonapiwku, czy to klasyczna próba łupienia zagranicznego turysty na reszcie.

Macie jakąś wiedzę w tym temacie? Bo my w sieci niczego na ten temat nie znaleźliśmy.

niedziela, 8 września 2019

Baza Jurgów

Pierwszy rekonesans za nami. Wieś i zakwaterowanie jak na razie spełniają nasze oczekiwania.



Apartamenty "Cicha dolina" to nasze zakwaterowanie. Bardzo miła pani zarządzająca tym przybytkiem. W standardzie jest wszystko co trzeba, za 1200pln na 11 dni dla Leśnej Szeptuchy.



We wsi są dwa sklepiki, z czego jeden to sieciówka. Do tego jakaś smażalnia ryb, do której strach zajrzeć i "Pizza po zbóju" w miejscowej remizie strażackiej. Dają tam piwo w butelce za 8,00pln
Dla nas, to wystarczające zaplecze logistyczne do atakowania Tatr Słowackich. Mamy ciszę i spokój i wszystko co potrzebne, by w komforcie aktywnie wypocząć.

Tyle krótkiego wprowadzenia, po pierwszym rekonesansie.

Do sklikania niebawem
Leśna Szeptucha

sobota, 7 września 2019

Tatry, Taterki ...

Wszem i wobec obwieszczamy, że przez najbliższe 11 dni, będziemy przebywać w Tatrach. Ile uda nam się przejść i zobaczyć, to postaramy się pokazać. A o trudnościach i co ciekawszych zajściach, które nas spotkają trochę poopisywać i poopowiadać.


Tym wszystkim, którym zdarzy się być w Tatrach w tym czasie, mówimy: "Do zobaczenia na szlaku". A pozostałym, którzy będą spędzać czas w inny sposób, życzymy udanych dni.

Do sklikania
Leśna Szeptucha