W ostatni poniedziałek, przy pięknej pogodzie, postanowiliśmy zdobyć Sławkowski Szczyt - 2452m.n.p.m i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie nasze osamotnienie na szlaku. W odróżnieniu od sobotnich Rysów, na które wchodziły tłumy, mogliśmy w pełni czerpać z uroków Tatr Wysokich.
Na tym wyjeździe, w planach był również do zdobycia Koprowy Szczyt, ale zmiana pogody przekreśliła nasze szanse i zmuszeni byliśmy wrócić do domu. Zakończyć urlop, przerywając Tatrobranie, przechodząc w sumie 124km i pokonując 6500m podejść.
Mamy po co tam wracać, dlatego już knujemy kiedy to będzie możliwe ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz