13 sierpnia pokazywaliśmy Wam zielone kiście winogron - wtedy jeszcze twarde i cierpkie.
Z końcem sierpnia owoce trafiły do gara, a wraz z nimi do nastawu dołączyły śliwki, kwaśne jabłka z ogrodu i garść rodzynek dla głębi smaku. To była prawdziwa mieszanka późnego lata.
Tym razem postawiliśmy na naturę - zamiast drożdży winiarskich pozwoliliśmy pracować dzikusom obecnym na skórkach owoców. Na śliwkach i winogronach jest ich zawsze wystarczająco dużo, żeby ruszyła burzliwa fermentacja i rozkręciła wino.
Przez kolejne dni moszcz szumiał i pachniał winem, a kuchnia zamieniła się w małą winnicę. Codzienne mieszanie, zatapianie owocowej czapy i obserwowanie bąbelków to ten dobrze znany rytuał, który winiarze kochają najbardziej.
Teraz, gdy gąsiorek stoi już pod regałem i bulgocze spokojnie na cichej fermentacji, możemy podzielić się kolejną odsłoną historii, która toczy się od lat - historią domowych win Leśnej Szeptuchy.
To wino jest zapisem lata 2025 w butelkach - od zielonych kiści, przez aromatyczny nastaw, aż po grudniowe wieczory, kiedy otworzymy pierwszą butelkę.