Dzisiaj krótkie podsumowanie pierwszego tygodnia w Tatrach i na Podhalu.
Dni minęły intensywnie, bo już pierwszego dnia po przyjeździe, pomimo ulewnych opadów deszczu, przemierzyliśmy część szlaku w Beskidzie Sądeckim. Wyjazd ukierunkowany na rozruch. Przyznać trzeba, że masyw Lubania do najpiękniejszych nie należy, ale zrekompensował nam to, dwiema pełnymi reklamówkami borowików ceglastoporych.
Następne dni minęły jak z bicza strzelił. Pod nóż "poszedł" Jagnięcy Szczyt,
następnego dnia Gorce i Turbacz,
a jeszcze kolejnego, jedna z najbardziej znaczących dla Nas wypraw na Polski Grzebień i Rohatkę.
Po tym nastąpił dzień odpoczynku. Był niezbędny w perspektywie następnego wyzwania - Polskiego Dachu - Rysy.
Atak na najwyższy szczyt w kraju, tym razem nam się nie powiódł. A o przyczynach będziecie mogli przeczytać w materiale, który właśnie powstaje i niebawem wrzucimy go na bloga.
Do tej pory pokonaliśmy dystans 106km i podeszliśmy 4800m. W Tatrach pozostajemy do czwartku, więc zapewne jeszcze trochę dołożymy.
I jeszcze na koniec ...
... Po tygodniu wędrówek i obcowaniu z sąsiadami słowackiej krwi, mamy jedno intrygujące nas spostrzeżenie. A mianowicie takie, że w każdym z odwiedzanych przez nas schronisk górskich, wydawano nam o 1 Euro za mało. Zadajemy sobie pytanie, czy to jakaś niepisana panująca reguła inkasowania kryptonapiwku, czy to klasyczna próba łupienia zagranicznego turysty na reszcie.
Macie jakąś wiedzę w tym temacie? Bo my w sieci niczego na ten temat nie znaleźliśmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz