Wczorajszy ostatni dzień lata, a właściwie wieczór, poświęciliśmy orzechom. To wyraźny sygnał ze strony przyrody, że wchodzimy w jesień. My mamy ten luksus, że te z poniższych zdjęć mamy ze swojego ogrodu. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by przespacerować się po okolicy i znaleźć powszechnie stojące drzewa orzecha włoskiego. Z leszczyną jest o wiele trudniej, bo jednak występuje rzadziej, ale można ją czasami znaleźć w parkach czy zagajnikach. W ostateczności pozostaje zakup w sklepie, choć ceny są powalające.
W orzechy, czy to włoskie czy laskowe, warto się zaopatrzyć na zimę, bo nie od dziś wiadomo, że są idealnymi dodatkami do ciast, czy deserów. Są też tacy, co robią z nich bardzo zdrowotne nalewki spirytusowe. Zwłaszcza z młodych (w łupinie) orzechów włoskich, choć gorzka w smaku, potrafi skutecznie pomóc z problemami żołądkowymi.
O właściwościach prozdrowotnych obu orzechów, moglibyśmy się rozpisywać całymi dniami - tyle ich jest. Po krótce tylko napiszemy, że mają antyoksydanty, witaminy A,B,C i E, kwasy omega-6 i omega-3 oraz wiele, wiele więcej. Warto też wiedzieć, że są tłuste i posiadają wiele kalorii, ale zawierają za to błonnik pokarmowy hamujący apetyt, dzięki czemu z powodzeniem stosuje się je w diecie stabilizującej szczupłą sylwetkę.
Różne są sposoby przechowywania orzechów. My zdecydowaliśmy się na świeżo je wyłuskać i od razu zamrozić w woreczkach. Można oczywiście trzymać je w skorupkach w suchym miejscu, a najlepiej chyba w papierowych torebkach.
W tym roku, będziemy jeszcze pisać o orzechach, ale tych dębowych, zwanych potocznie żołędziami. Z nich też można mieć wiele korzyści.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz