W ubiegły piątek wybraliśmy się na pierwszą w tym roku włóczęgę z namiotem. Co prawda wiosna nas nie rozpieszcza w tym roku, ale ciągnie nas, jak wilka do lasu. Wytyczyliśmy zatem ścieżkę, spakowaliśmy plecaki i o godz. 17:00 wyszliśmy z domu. Do przejścia mieliśmy około 54km i podzieliliśmy sobie ten dystans na dwa odcinki. Pierwszy - z Kątów Wrocławskich do Sobótki, a drugi - z Sobótki do Świdnicy.
Pierwszego dnia trasa przebiegała niemal w całości niebieskim szlakiem turystycznym, prowadzącym z Wrocławia do stacji kolejowej w Sobótce. Wiedzie w większości drogami asfaltowymi, choć trzeba przyznać, że natężenie ruchu towarzyszy raptem na kilku kilometrach: na odcinku do Krobielowic i z Rogowa Sobóckiego. Prócz tego wiele polnych dróg i czasem lasami. Całość jednak odbieramy bardzo pozytywnie, bo jest sporo momentów, gdzie ścieżka prowadzi z dala od zgiełku, wśród śpiewnych ptaków, zapachów pól i lasu. Można psychicznie się zrelaksować i odpocząć od codzienności.
O pakowaniu i tym co w plecakach, pisać nie będziemy, bo można z tego zrobić inny obszerny artykuł. Napiszemy Wam tylko, że noc była zimna i z końcem kwietnia warto mieć przy sobie porządny śpiwór. Namiot rozbiliśmy po 22:00 pod Gozdnicą, z pięknym widokiem na Sobótkę i tym co za nią. W nocy kręciło się trochę dzikiej zwierzyny, ale nie mieliśmy z tytułu ich obecności jakichkolwiek nieprzyjemności.
A drugi dzień, to osobna historia, o której też niebawem napiszemy.