Od dawnych czasów, ruch słońca na nieboskłonie był jednym z zegarów odmierzających porządek życia. Jak zapiał kur, to wiadome było, że za chwilę skończy się noc. Nastawał świt - a pierwsze oznaki światła na ciemnym niebie nocy nazwane zostały przedświtem. W trakcie świtu, przybywa światła ze słońca, znajdującego się jeszcze pod linią horyzontu. Wyraźna pomarańczowa łuna to brzask. Trwa do pierwszego momentu pojawienia się tarczy słonecznej nad horyzontem. Ten moment to początek właściwego wschodu, kończący noc i rozpoczynający poranek. Wschód kończy się, kiedy słońce w całości ukaże się naszym oczom i od tego momentu jest rano, trwające przez przedpołudnie do osiągnięcia przez słońce zenitu na nieboskłonie. Przyjęło się określać południe o godzinie 12:00, ale o różnych porach roku i na różnych szerokościach geograficznych dzieje się to o innym czasie. Czas słoneczny nie pokrywa się z czasem zegarowym, a przy uwzględnieniu zmany czasu z zimowego na letni, to odchylenie jest większe. Południe słoneczne kończy poranek i zaczyna się wieczór. Najpierw popołudniem, a później zachodem słońca. Czyli chwilą, gdy tarcza słoneczna dotknie linii horyzontu, by zniknąć całkowicie. Od tego momentu zaczyna się zmierzch, który jest już częścią nocy.
Teraz możemy rozwiązać wcześniej opublikowaną zagadkę. Co prawda zdjęcie nie było do końca wyraźne, ale zrobione zostało w trakcie świtu o brzasku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz