Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szkodniki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szkodniki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 15 lipca 2021

Warzywnik 21' - Kretowisko

W tym roku zagościł u Nas jeden taki, co ryje w ziemi i drąży tunele. Co prawda spulchnia glebę i wyżera nam ślimaki, z którymi pierwszy raz nie mamy problemów. Ale ... właśnie to "ale" - same zryte pełne kopców trawniki, jeszcze nie są w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze jest to, że mały skurkowaniec ryje nam pod cukiniami i krzakami porzeczek. Niszczy rośliny z płytkim ukorzenieniem i ma się chyba u nas całkiem nieźle, bo każdego dnia widać jego obecność.
Robimy rachunek zysków i strat i mamy dylemat, bo nie możemy się zdecydować na ruch w żadnym kierunku. Jednym ze sposobów jest podłożenie trutki, ale tego nie chcemy robić, bo jednak pożyteczny jest dla środowiska, a przez to nawet objęty częściową ochroną. Najchętniej byśmy go pogonili żywego, ale nie wiemy ile to potrwa i sporo czasu minie, zanim się przekonamy, czy zniknął. 
Powbijaliśmy paliki z zawieszonymi pustymi puszkami aluminiowymi, żeby na wietrze drgały i hałasowały, co może tego małego nicponia zniechęcić. Czy ten sposób się powiedzie? Nie mamy pewności, ale nic lepszego nie wymyśliliśmy. 

Jeżeli macie sprawdzone sposoby, to piszcie. Chętnie skorzystamy z rad doświadczonych pogromców kretów ;)



niedziela, 23 czerwca 2019

Przypadek dekarza

W ostatnim tygodniu wolny czas poświęcaliśmy remontowi dachu. Taką to miał przypadłość ten skubaniec, że przestał trzymać wodę.
Ale nie sam dach jest w tym wpisie istotny, a nielegalni jego rezydenci.
Po nie równej walce, kiedy to po deszczach nas zalewało, zaczęliśmy w upale odkrywać stary dach. Najpierw papa, potem dechy, folia i ...
... w trakcie prac napotkaliśmy gniazdo korników (drewnojadów) i to o nich właśnie jest ten wpis.


Po przestudiowaniu dziesiątek stron i forów, przystąpiliśmy do ataku środkami chemicznymi. Są jeszcze gazowe i biologiczne, ale z tych postanowiliśmy niekorzystać, bo dla takich amatorów jak my, to nie do końca prosta sprawa.
Chemia wydała nam się prosta w zastosowaniu i stosunkowo skuteczna.
Przeżarte drewniane elementy dachu usunęliśmy ...
... a zdrową resztę przemalowaliśmy środkiem Altax. Płyn na pędzel i malowanie po legarach, w celu zabezpieczenia przed kolejnymi ewentualnymi atakami gryzoni, a później likwidacja gniazda.
Dlaczego o tym piszemy?
Bo może macie niestety podobne doświadczenia i podzielicie się z nami swoimi skutecznymi sposobami, albo wytkniecie nam błędy.


Gniazdo korników usunęliśmy, drewno zaimpregnowaliśmy, ale czy możemy spać spokojnie i się nie martwić na przyszłość?

czwartek, 20 czerwca 2019

Jarmuż under attack

Od marca, co jakiś czas publikujemy o postępach w naszym warzywniku i po zdjęciach można odnieść wrażenie, że wszystko jest w  jak najlepszym porządku.
Otóż, nic bardziej mylnego. Wysiewając warzywa i próbując uzyskać plony, mieliśmy świadomość istnienia różnych szkodników i zaraz lubiących przyatakować i zniszczyć małe przydomowe poletka. Liczyliśmy, że nas to szczęśliwie ominie, lecz zostaliśmy potraktowani bez wyjątku.
Postanowił w naszym jarmużu zamieszkać mącznik kapuściany. Zaatakowana roślina wygląda, jak na załączonych obrazkach:





Okazuje się, że występowanie tego pasożyta jest dość powszechne i na całe szczęście, w stosunkowo łatwy sposób można się go pozbyć. Dlatego nie zwlekając podjęliśmy interwencję.
Jako, że jarmuż jest w naszym wykonaniu pionierskim przedsięwzięciem, to zabraliśmy się do przeszukania neta i postanowiliśmy zakupić tabliczki wywabiające. Trop i kierunek był dobry, lecz po dwóch dniach okazało się, że niewystarczający. I tu ważny wniosek.
Tabliczki są pomocne, ale niewystarczające. Jakby ktoś Wam w sklepie polecał i zapewniał o skuteczności, to pamiętajcie, że w Naszym przypadku, to niezadziałało do końca.
Szukaliśmy zatem dalej i znaleźliśmy. Zwyczajowo nie uprawiamy charytatywnie kryptoreklamy, ale musimy napisać, co na nasz jarmuż okazało się wystarczająco skuteczne.
Środek w spray'u, który właściwie po dwóch opryskach zlikwidował problem i powstrzymał desktrukcyjne działanie szkodnika.
Wytarczy podjechać do najbliższej Castoramy, Obi czy innego marketu i zakupić to:



My wykonywaliśmy opryski w godzinach wieczornych, przy bezwietrznej pogodzie, już po zachodzie słońca. Nie chcieliśmy ryzykować interakcji świeżego środka z upalnym słońcem. Nie mamy pojęcia czy to ma w rzeczywistości jakieś znaczenie, ale nam się powiodło.

Życzymy Wam, by ten post był w przyszłości kompletnie nieprzydatny ;)