niedziela, 28 grudnia 2025

Zanim zaczną strzelać

W górach jest jeszcze cicho.
Nie idealnie i nie odświętnie. Po prostu normalnie. Las oddycha, śnieg skrzypi pod butami, ptaki robią swoje. Na razie nic się nie dzieje.
W miastach cisza już się kończy. Choć jeszcze nikt niczego nie odpalił, czuć napięcie. W rozmowach, w sklepach, w internecie. Wszyscy wiedzą, że to zaraz się zacznie.

Co roku jest podobnie.
Jedni czekają na świętowanie - na światła, hałas i chwilę oderwania. Inni myślą tylko o tym, jak to przeczekać. Zamknąć okna, zostać w domu, uspokoić siebie i zwierzęta. A one nie mają wyboru. Reagują tak, jak potrafią.


Ten czas pomiędzy jest dziwny.
Jeszcze jest spokojnie, ale spokój już się kończy. To kilka dni, kiedy wszyscy są świadomi tego, co nadejdzie.

czwartek, 25 grudnia 2025

Przesilenie zimowe ...

... nie jest świętem. Nie przynosi ulgi ani nagrody za wytrwanie w ciemności. To tylko moment, w którym cofanie się światła zostaje zatrzymane. Nic się jeszcze nie poprawia. Dni nadal są krótkie, zimno trzyma, a noc nie oddaje pola. Różnica jest czysto techniczna - od tej chwili nie będzie już gorzej niż było wczoraj.

W przyrodzie takie granice przechodzą bezgłośnie. Nikt ich nie ogłasza, nikt nie zaznacza w kalendarzu. Rośliny nie zaczynają jeszcze rosnąć, zwierzęta nie zmieniają trybu, krajobraz wygląda dokładnie tak samo jak dzień wcześniej. A jednak coś się domyka. Ciemność przestaje się pogłębiać. To wystarczy.


Przesilenie jest punktem zerowym, nie początkiem. Miejscem, w którym ruch ustaje, zanim pojawi się ruch w drugą stronę. Natura nie potrzebuje symboli ani obietnic - wystarcza jej stabilizacja. Chwila, w której wiadomo już, że dalsze cofanie nie nastąpi, nawet jeśli na poprawę trzeba będzie jeszcze długo czekać.

Człowiek ma z tym problem. Chciałby widocznej zmiany, znaku, że wysiłek miał sens. Tymczasem przesilenie nie daje nic do świętowania. Daje tylko granicę. Zgodę na trwanie w bezruchu, na oszczędzanie energii, na niedziałanie. To nie jest wezwanie do nowego etapu, raczej ciche pozwolenie, żeby jeszcze zostać w tym, co jest.

Dlatego przesilenie zimowe lepiej rozumieć jako linię na osi roku, a nie wydarzenie. Punkt, po którym noc przestaje wygrywać, choć jeszcze długo będzie wyglądało, jakby nic się nie zmieniło. I być może właśnie w tym jego sens - nie w obietnicy światła, tylko w zatrzymaniu ciemności.

czwartek, 18 grudnia 2025

Co robią zwierzęta w grudniu?

Grudzień w lesie wygląda na martwy. Cisza, puste ścieżki, brak ruchu. Ale to tylko pozory. Przyroda nie znika - ona zwalnia. Zwierzęta nie marnują energii, nie robią niczego na pokaz. Każdy ruch ma sens, każda decyzja kosztuje. Zimą nie wygrywa ten, kto jest najszybszy. Wygrywa ten, kto najlepiej gospodaruje siłami.


Dziki w tym czasie schodzą niżej. Coraz częściej pojawiają się przy wsiach, na obrzeżach miast, przy polach i drogach. Nie dlatego, że chcą straszyć ludzi, ale dlatego, że w lesie jedzenia jest coraz mniej. Ryją ziemię w poszukiwaniu żołędzi, resztek kukurydzy i wszystkiego, co da się szybko zamienić na energię. Są ostrożne, ale zdeterminowane - zima nie wybacza błędów.

Lisy stają się jeszcze bardziej czujne i ciche. Polują głównie nocą oraz o świcie, korzystając z ciszy i mrozu, który spowalnia ich ofiary. Zimą częściej widać lisie tropy niż samego lisa. On woli pozostać niewidzialny, bo każde niepotrzebne spotkanie to strata cennej energii.

Sarny i jelenie poruszają się mniej i ostrożniej. Trzymają się sprawdzonych tras, znanych żerowisk i miejsc osłoniętych od wiatru. Unikają biegania, skoków i stresu. Często stoją długo w jednym miejscu - nie z lenistwa, lecz z rozsądku. Zimą spokój jest ważniejszy niż ruch.

Wiewiórki w grudniu wciąż można spotkać, ale znacznie rzadziej niż jesienią. Korzystają z zapasów, które zgromadziły wcześniej, odnajdują swoje spiżarnie i w razie potrzeby przenoszą jedzenie w bezpieczniejsze miejsca. Jeśli widzisz zimą wiewiórkę, to znak, że jesień została przez nią dobrze zaplanowana.

Ptaki, które nie odlatują na zimę, trzymają się bliżej człowieka. Ogrody, karmniki i zabudowania dają im więcej szans niż pusty, zimny las. W tym czasie nawet prosta pomoc - karmnik, woda i spokój - może realnie zadecydować o ich przetrwaniu.

Część zwierząt zapada w sen zimowy lub półsen. Niedźwiedzie, borsuki czy jeże spowalniają swoje funkcjonowanie do minimum. Reagują na bodźce, czasem się budzą, ale nie żyją pełnią aktywności. To czas przeczekania, bo natura wie, że z zimą nie warto walczyć - lepiej ją przespać.

Grudniowy las nie jest pusty. On po prostu żyje ciszej. To czas skupienia, oszczędzania energii i trwania. Zwierzęta robią dokładnie to, czego często brakuje ludziom pod koniec roku - zwalniają, upraszczają i nie szarpią się z rzeczywistością. Czasem najlepszą strategią nie jest działać więcej. Czasem najlepszą strategią jest po prostu przetrwać w spokoju.

niedziela, 7 grudnia 2025

Zimowe spacery

Zima potrafi wyssać z człowieka całą chęć do ruszenia się z domu. Człowiek patrzy przez okno, widzi szarość, mgłę, zimno… i automatycznie myśli: „Po co ja mam w to wychodzić?”
A jednak to właśnie zimą spacer daje najwięcej.


To nie jest pora roku dla wymiataczy, co biegają z endorfinami w kieszeni. To jest czas dla tych, którzy potrzebują oddychać. Zostawić na chwilę hałas, myśli, robotę, ludzi. I wejść w ciszę, której latem nie ma nigdzie.

Zimowy las nie oszukuje. Nie krzyczy kolorami, nie kusi zapachami. On po prostu jest - surowy, prosty, uczciwy. I wystarczy kilkanaście minut, żeby poczuć, jak wszystko w środku zaczyna się uspokajać.

Po co i dla kogo są zimowe spacery?

Dla ludzi zmęczonych. Dla tych, którzy potrzebują odciąć kabel od codziennego napięcia. Dla kogoś, kto chce poczuć, że ma ciało, płuca, rytm. Dla tych, co w grudniu łapią dół, przeciążenie, pośpiech. Dla kogoś, kto chce wyhamować, zanim się rozsypie.

Nie trzeba przebijać się przez zaspy ani robić kilometrowych marszów. Wystarczy przejść się skrajem lasu, między polami, nawet po zwykłej wiejskiej drodze. Powietrze jest ostrzejsze, czystsze, a mózg w końcu dostaje dawkę tlenu, której od dawna mu brakowało.

Zimą człowiek wraca do siebie szybciej. Nie dla lajków, nie dla kroków w aplikacji. Dla spokoju, głowy, dla własnego oddechu.

niedziela, 30 listopada 2025

Las w trybie "minimum"

20 km nie dało żadnych nowych roślin, żadnych owoców, żadnych hub. Tylko suche trawy, nagie gałęzie i cisza. I to też jest ważne, bo las ma swój moment, w którym nie daje nic. Nie dlatego, że czegoś ‘nie znaleźliśmy’, tylko dlatego, że on sam wszedł w tryb minimalny.


Przełom listopada i grudnia to czas, kiedy nawet mech potrafi wyglądać jak wyblaknięty. Huby trzymają się wysoko na pniach, ale na ziemi pusto. Pod stopami chrupią suche liście, a drzewa stoją jakby całkiem bez życia. To naturalne. Tak wygląda moment przed zimą, kiedy las więcej zatrzymuje, niż oddaje.

I właśnie o tym nie pisze się za często: że są takie wyprawy/spacery, z których wraca się nie z pełnym koszem, tylko z obserwacją, że las też ma prawo do bezruchu.