niedziela, 23 listopada 2025

Nasz Newsletter

Czy jest sposób, żeby wygodniej śledzić to, co pojawia się na blogu?
Zwykle trzeba zaglądać i sprawdzać, czy coś się pojawiło nowego. A Facebook raz pokazuje, raz nie, a algorytmy potrafią zgubić nawet ważne wpisy. 
Dlatego uruchomiliśmy newsletter Leśnej Szeptuchy - prostą formę przypominajki dla tych, którzy chcą być pewni, że nic im nie umknie.

Jak to działa?
- raz na 7-14 dni dostaniecie krótkie podsumowanie nowych wpisów, Zapisków Szeptuchy i naszych wędrówek,
- bez spamu, bez reklam,
- tylko linki i treści, które już znacie z bloga,
- żadnych ukrytych sztuczek - zwykła, wygodna wiadomość.

Blog pozostaje naszym centrum. Newsletter to tylko dodatkowa, praktyczna ścieżka dla tych, którzy mają ochotę korzystać.

Jeśli chcecie dopisać swojego maila, możecie to zrobić tutaj:
Do zobaczenia

sobota, 22 listopada 2025

Głóg - krzak, który robi robotę

Widzisz w lesie albo przy polnej drodze czerwone, twarde kuleczki w kiściach? To prawdopodobnie głóg. Krzak z kolcami, który zwykle traktujemy jak przeszkodę na ścieżce, a tymczasem to jedna z najbardziej wartościowych roślin na serce i odporność.

Po czym go poznać?
- owoce czerwone, kuliste, z charakterystyczną „gwiazdką” na końcu,
- rośnie w kiściach,
- gałęzie cienkie, często z kolcami,
- liście drobne, powcinane.


Co z niego zrobisz?

1. Susz z owoców
Najprostsze. Owoce rozłożyć i wysuszyć – w piekarniku na uchylonych drzwiach albo na sitku.
Wspiera serce, delikatnie uspokaja, poprawia krążenie.

2. Nalewka
Głóg + spirytus + cierpliwość. Dobra przy kołataniu, stresie i ogólnym przemęczeniu. Smak cierpkawy, charakterystyczny.

3. Herbatka wzmacniająca
Z suszem róży, melisy, jabłka lub jarzębiny. Rozgrzewa i wzmacnia zimą.

4. Mieszanki ziołowe
Najlepiej gra z melisą, lipą, lawendą i serdecznikiem. Wyrównuje, uspokaja, działa „wyciszająco”.

Kiedy zbierać?

Najlepiej, gdy owoce są czerwone i lekko miękną po ściśnięciu - zwykle od końca września do listopada. Te twardsze też się nadadzą, ale pełnię działania mają te miękkie.

Jak przechowywać?

Najlepiej suszyć. Wysuszony głóg trzyma właściwości przez cały rok i można go dorzucać do herbatek, mieszanek i nalewek.
Mrożenie też jest opcją, ale mrożone owoce bywają bardziej wodniste po rozmrożeniu i szybciej tracą część aromatu. Do nalewek są OK, ale do suszu się nie nadają.

Najpraktyczniej: zebrać - wysuszyć - trzymać w szczelnym słoiku. Prosto i bez kombinowania.

czwartek, 20 listopada 2025

NoS Spin-off - O chacie w Posępnej Dolinie

🌿 Nocne opowieści Szeptuchy - Spin-off 🌿
Odcinek 1: O chacie w Posępnej Dolinie




Nikt nie potrafi powiedzieć, skąd wzięła się ta chata. Jedni twierdzą, że stoi tu od zawsze. Inni, że pojawiła się nagle, jakby las sam ją wyrzucił z siebie - gotową, obcą, a jednak wrosłą w Dolinę tak mocno, że nie sposób jej od niej oddzielić.

Nie jest duża. Kilka kroków wzdłuż ściany, dach ciężki, przyciśnięty do ziemi. Drzwi, które wyglądają, jakby ważyły więcej, niż mogłoby je unieść jedno ramię. I okna. Te właśnie nie dają spokoju - bo pustka w nich wydaje się czymś innym niż zwykłe szkło i cień.


Byli tacy, którzy pamiętali Dziwaka w tej chacie. Widziano, jak wychodził o świcie, jak wracał, kiedy mgła gęstniała i kładła się na ziemi.
Pies szedł zawsze u jego boku. Nigdy przed, nigdy za daleko. Ich sylwetki stapiały się z drogą i ze zmierzchem, tak że trudno było powiedzieć, kto prowadził kogo.

Potem Dziwak zniknął. Ale w chacie coś zostało - echo kroków, zapach dymu, którego nie mogło być. Niektórzy przysięgali, że słyszeli wewnątrz poruszenie, jakby ktoś przesuwał krzesło. Inni - że w oknach zobaczyli cień, którego nie poznali.


Były też noce, kiedy w oknach błyskało światło. Nie takie, które dawało ciepło ani cień. Blady płomień, drgający jak oddech.

I wtedy mówiono o kobiecie. Starej, pochylonej, siedzącej przy ogniu. Niektórzy przysięgali, że widzieli jej twarz, której nie potrafili później opisać. Inni - że słyszeli szept, ale nie byli w stanie powtórzyć ani jednego słowa.


Zdarzało się jednak, że chata wyglądała na opuszczoną. Szyby czarne, próg zasypany liśćmi, cisza tak gęsta, że nawet kropla rosy zdawała się brzmieć za głośno. Ale w Dolinie nikt nie był pewien, czy pustka była prawdziwa, czy tylko czas przesunął się inaczej.
Pamięć nigdy nie układała się tu w prostą linię. Każdy widział coś innego - i każdy miał rację.

Na uboczu, trochę w cieniu drzew, stoi stara studnia. Kołowrotek zdezelowany, drewno spróchniałe, wiadro obite i pordzewiałe. A jednak lina wciąż wisi naciągnięta, jakby ktoś przed chwilą z niej korzystał.
Niektórzy twierdzą, że nocą słychać skrzypienie, choć nikt nie stoi obok. I właśnie to budziło największy niepokój - bo w Dolinie nic nie napinało się samo.


Rzadko, bardzo rzadko, pojawiał się pies. Ślady łap w błocie, echo krótkiego szczeknięcia, które milkło szybciej, niż można było uwierzyć, że się wydarzyło.
A jednak to wystarczało, by przypomnieć o Dziwaku - i że pewne więzi w Dolinie nie kończą się nigdy.


Chata stoi nadal.
Nie rozsypuje się, choć wszystko wokół dawno już zapadło się w ziemię. Trwa - nie dlatego, że ktoś ją pielęgnuje, ale dlatego, że pamięć sama w niej osiadła.
Dlatego nie mówi się o niej jak o budynku. Mówi się o niej szeptem, jak o miejscu, które pamięta lepiej niż ludzie.

I które wciąż nie zdradziło wszystkich swoich tajemnic.

poniedziałek, 17 listopada 2025

Nocleg na dziko - ambonka jako awaryjne schronienie

Las jest piękny, ale bywa bezlitosny. Burza na szlaku, ulewa, która zamienia ścieżkę w strumień, zimowy wiatr smagający twarz… Czasem przychodzi moment, gdy trzeba się gdzieś schować. A w głębi lasu jedynym dachem nad głową okazuje się… ambonka.

Spać w niej dla przygody? Nie. Ale gdy nie ma innej opcji, ta prosta, drewniana konstrukcja potrafi uratować noc i dać kilka godzin spokoju, zanim pogoda się uspokoi.


Ambonka nie powstała po to, by chronić turystów. To element infrastruktury łowieckiej - stawiany przez Koła Łowieckie lub Lasy Państwowe, często za zgodą właściciela gruntu, nie zawsze pisemną. To czyjaś własność, dlatego korzystając z niej, robisz to bez oficjalnego pozwolenia. Warto mieć to w głowie.

sobota, 15 listopada 2025

Czy to dobry czas na wycinkę drzew?

Listopad to moment, kiedy w ogrodzie i sadzie wreszcie wszystko dobrze widać. Liście spadły, gałęzie są odsłonięte i można ocenić, co trzeba wyciąć, zanim zima naprawdę przyciśnie.


W praktyce chodzi głównie o trzy rzeczy:

1. Bezpieczeństwo.
Jeśli drzewo jest pochylone bardziej niż powinno, ma pęknięty pień albo suchą koronę - nie ma sensu czekać do wiosny. Przy większym wietrze może skończyć w miejscu, w którym na pewno go nie chcesz.

2. Choroby i uszkodzenia.
W sadzie widać teraz jak na dłoni, która gałąź jest martwa, a która jeszcze trzyma życie. Suche, przemarznięte albo nadłamane konary wycinasz od razu. I tak już się nie zregenerują, a tylko osłabiają drzewo.

3. Porządek i miejsce.
Bywa, że drzewo wyrosło za duże, zacienia inne rośliny albo przeszkadza w przejściu. Albo owoców ma tyle, co kot napłakał. Wtedy decyzja jest prosta - wyciąć i zrobić miejsce czemuś, co ma sens.

Terminy wycinki:
Prawo krajowe wskazuje, że okres lęgowy ptaków trwa od 1 marca do 15 października. W tym czasie wycinka może być ograniczona, jeśli drzewo stanowi siedlisko gatunków chronionych. Najbezpieczniej planować wycinkę drzew od 16 października do końca lutego - drzewa są wtedy w spoczynku, a ryzyko ingerencji w ptasie gniazda minimalne.

Podsumowując, najlepiej wyciąć to, co martwe, chore lub niebezpieczne. A zostawić to, co zdrowe i ma przyszłość.