Na początek kilka suchych statystyk.
W ciągu 11 dni pokonaliśmy nieco ponad 560km i 3300m przewyższeń. Przejechaliśmy część Warmii, Mazur i znaczną część Podlasia. Poniższe wnioski dotyczyć będą wszystkich trzech krain.
Noclegi
Każdy kto wybiera się w tamte tereny, może być spokojny o nocleg. Nie dotyczy to tylko campingów i pól namiotowych, ale również agroturystyk i pensjonatów. Co prawda na portalach internetowych może wyglądać to niepokojąco, bo często świecą pustkami lub wykupionymi ofertami. Nadal jest jednak bardzo wiele pokoi do wynajęcia, które się nie ogłaszają na znanych wszystkim stronach. Z reguły wystarczy zadzwonić w jedno, góra dwa miejsca i można trafić całkiem fajny pokoik w przystępnej cenie i zadowalającym standardzie. Nam się tak trafiło dwukrotnie. Nie planowaliśmy wcześniej noclegu pod dachem w konkretnym miejscu. Decyzję podejmowaliśmy spontanicznie i nie mieliśmy absolutnie żadnego problemu ze znalezieniem takiego noclegu.
Można różne rzeczy pisać o północno-wschodniej Polsce. Narzekać na brak odpowiedniej infrastruktury, co z reguły jest świadectwem słabej jakości dróg, ale jeżeli chodzi o bazę noclegową, to jest ona tam bardzo bogata i nie stanowi żadnego problemu w organizowaniu wyjazdu.
Wyżywienie
W większych miejscowościach o sklepy i "bufet" nie trudno. Sytuacja komplikuje się w mniej zaludnionym terenie. Miejscowości do 7.000 mieszkańców posiadają sklepy, jednak na ciepły posiłek nie ma co liczyć. Jeszcze gorzej jest na wsiach, gdzie sklepy są, bądź ich nie ma, a tam gdzie są, to są otwierane o różnych porach dnia i w różne dni bez jakiejś panującej zasady. W niedzielę czy święto potrafi być coś otwartego, a w dzień roboczy już nie.
Dlatego przemierzając (nie samochodem), czy to Mazury czy np Suwalszczyznę, należy mieć gdzieś z tyłu głowy temat zaopatrzenia w picie i jedzenie. Nam się tak trafiło jednego dnia, że przez ponad 60km, nie trafiliśmy na żaden czynny sklep.
I jeszcze jedna sugestia. Mapy Google nie zawsze się sprawdzają. Raz trafiliśmy do zlikwidowanego sklepu, który został strawiony przez pożar, a innym razem do nieistniejącej już, w centrum Białegostoku, smażalni ryb. Wzmiankujemy o tym, bo pomimo całego mnóstwa przydatnych informacji można się na tych mapach też srogo przejechać.
Drogi
Przez większość naszej wyprawy, poruszaliśmy się różnymi szlakami rowerowymi. Większość z nich wytyczona została drogami szutrowymi, lub nieco piaszczystymi leśnymi duktami. Są także odcinki poprowadzone przygotowanymi specjalnie do tego ścieżkami rowerowymi oraz zwykłymi drogami asfaltowymi. Nie prawdą jest, że tamtejsze drogi są koszmarne. One po prostu nie odstają polskim standardem od większości dróg. Ich jakość jest zróżnicowana. Są zarówno drogi odremontowane z nową nawierzchnią, jak i stare zaniedbane pełne dziur, z których porasta sobie trawa. Wybierając się w tamte rejony czy to rowerem, czy samochodem, trzeba mieć na uwadze, że można tam spotkać każdy rodzaj dróg i nawierzchni.
Termin
Istotna jest też kwestia, o jakiej porze roku planować tam wyjazd. Jest to oczywiście uzależnione od jego celu. Jeżeli jedziemy tam po to, by spędzać czas nad jeziorami zażywając kąpieli wodnych i słonecznych, to wiadomo, że miesiące letnie będą do tego najodpowiedniejsze. Inna sprawa, jeżeli chcemy tam aktywnie popływać kajakiem po rzekach, czy mazurskich kanałach. Do tego najlepsze będą miesiące wiosenne, a właściwie od końca kwietnia. Wtedy zarówno rzeki (Biebrza, Narew, Rospuda, Brodnica, Szeszupa i inne) jak i kanały żeglugowe (szlaki kajakowe) mają najwyższe w roku stany wód. Dodatkowo jest to także najlepsza pora roku na podziwianie krajobrazów, czy podglądanie wszelakiego ptactwa, ze względu na rozwijającą się dopiero roślinność, która nie przysłania z kajaka większości widoków.
Anomalie
Nie wiemy jak było w ubiegłych latach, ale w tym roku, sierpień dla wielu był tam najgorszym miesiącem na spędzanie wolnego czasu. Miejscowi mówili, że to wyjątkowa sytuacja, w której wszyscy muszą się mierzyć z nadmierną ilością os. Wielu nazywało ją nawet plagą. Ciepły wrzesień również może okazać się podobny. Jeśli więc ktoś w Was ma alergię na jad pszczół czy os, lub po prostu nie lubi, czy nie ma ochoty stale odganiać się od natrętnych owadów, to te miesiące odradzamy.