Bukowe Berdo, to połonina chętnie odwiedzana przez turystów z kulminacją szczytu o tej samej nazwie. Nie mogliśmy sobie przepuścić okazji i nie przejść całego upłazu. Ruszyliśmy z Pszczeliny-Widełki PKS.
Wiele osób utrzymuje, że jest regularne połączenie transportem publicznym pomiędzy Ustrzykami Górnymi a Widełkami. My dzisiaj albo zostaliśmy uświadomieni, że ze względu na obowiązujący stan epidemiczny połączenia zostały zredukowane, albo ktoś umiejętnie nas zmanipulował i pojechaliśmy prywatnym busem. Cena była niemal trzykrotnie wyższa, ale nie chcieliśmy ryzykować utraty czasu, przez co nasze plany mogłyby zakończyć się fiaskiem.
Od bramki BdPN na Widełki PKS, ruszyliśmy przez rzekę, szeroką leśną drogą. Czyste niebo i świecące o 7:00 rano słońce niemal zapraszały na kolejny podbój Bieszczad. Nic nie wskazywało na to, że przed nami dzień przewrotny, obfitujący w zmiany pogody.
Niebieski szlak wyprowadzający na grań Bukowego Berda, w porównaniu do pozostałych połonin, jest najdłuższy i wynosi ponad 6km do górnej granicy lasu. Przez niemal 2h godziny podchodziliśmy w górę i w tym czasie z porywistym wiatrem nadciągnęły ciemne chmury. Wychodząc ponad granicę lasu, widoczność ograniczała się do 20m, a prędkość wiatru zrywała kaptury z głów. Dlatego postanowiliśmy zawrócić do chwilę wcześniej miniętej wiaty i poczekać jakieś 15-20 minut na zmianę pogody. To wystarczyło. Na połoninie widoczność wyraźnie się poprawiła, a podstawa chmur przesunęła się jakieś 400m wyżej. Niestety wiatr pozostał, ale pomimo że utrudniał wędrówkę, to nie stwarzał zagrożenia.
Dojście na szczyt przy halnym zajęło nam nieco ponad godzinę. Nie było to przyjemne doświadczenie, ale na samym szczycie mieliśmy sposobność zderzyć się z najmocniej wiejącym wiatrem w życiu, z jakim nie zderzyliśmy się nawet na Śnieżce. A tam jak wiadomo, prędkości potrafią być wysokie.
Żeby nie urwało nam głów, zeszliśmy z Bukowego Berda i mijając Krzemień, kierowaliśmy się w stronę Szerokiego Wierchu.
Minęliśmy Tarnicę zdobytą przed dwoma dniami i turystów, którzy utrzymują w sezonie wysoką frekwencję na najwyższym szczycie polskich Bieszczadów. Można by rzec, że przed dojmującym wiatrem, ratowaliśmy się szybką ucieczką do lasu, do którego stamtąd wiódł czerwony szlak.
Bukowe Berdo warto odwiedzić i przejść jego pasmo, ale na pewno lepiej to uczynić w bardziej sprzyjających warunkach, niż tych które nam się trafiły. Do naszych 6,5h wystarczy sobie dodać jeszcze czas na odpoczynek i zrobi się z tego fajna całodniowa wyprawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz