Sobotni poranek w wakacyjnym okresie nie wydawał się najlepszym czasem na jakiekolwiek wędrówki po Masywie Ślęży. Setki ludzi drepczące na szczyt, czy to od Przełęczy Tąpadła, czy spod Wieżycy, to wystarczająco zniechęcający aspekt, by szukać tam spokoju i odreagować napięty tydzień pracy.
Mimo tego udało nam się znaleźć rozwiązanie i wyruszyliśmy na czarny szlak, prowadzący dookoła Ślęży.
Na pierwszy rzut oka, ścieżka może wydawać się mało interesująca, gdyż niemal płasko prowadzi szerokimi leśnymi drogami. Po drodze nie napotkamy żadnych technicznych trudności, żadnego szczytu, ani widoków. Jest jednak kilka plusów, dla których warto się przejść tym szlakiem.
Wyruszając z Przełęczy Tąpadła wschodnim zboczem, ścieżka prowadzi zakosami delikatnie pod górę, pośród mieszanego lasu, w którym o tej porze roku można znaleźć grzyby. My trafiliśmy na suchy okres i to co znaleźliśmy nie nadawało się do zbioru. Po około czterech kilometrach przy szlaku znajdziemy wypływające ze zbocza źródła Joanny (w samym masywie jest ich ponoć ponad sto).
Po następnych 2km dochodzi się do schroniska przy parkingu pod Wieżycą i tam trzeba liczyć się z dużą ilością turystów. My skierowaliśmy się na zachód, kontynuując wędrówkę czarnym szlakiem.
Na pierwszy rzut oka las się nie zmienia, ale po kilku kilometrach, idąc zakosami zbocza natrafimy na ciekawe formacje skalne, które sprawiają wrażenie wcześniej eksploatowanych wyrobisk. Nie znaleźliśmy nigdzie o tym informacji, zatem historia tych miejsc pozostaje dla nas bez odpowiedzi. Ciekawe też na tej ścieżce są skupiska sosen, które porastają piaszczyste skarpy, wyglądając niczym nadmorskie wydmy.
Całe obejście zajęło nam spacerowym tempem około 5h, ale gdyby chcieć w tygodniu się wyżyć po pracy, to idealnie nadaje się do zrobienia w 3,5 do 4h.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz