Dzisiaj deszczowa pogoda. Przyszedł front, który niesie ze sobą burze, dlatego poświęcimy ten czas na rehę po wczorajszej wędrówce.
Przemierzyliśmy całą Połoninę Caryńską od parkingu w Brzegach Górnych do Ustrzyk Górnych, a stamtąd poszliszliśmy jeszcze na Wielką Rawkę 1307m.n.p.m i Małą Rawkę 1272m.n.p.m.
Tym razem, wyszliśmy wcześniej by, tak jak pisaliśmy, mieć więcej czasu bez tłumów na szlakach. I udało się. Prawda też jest taka, że te przysłowiowe tłumy, spotyka się na popularnych szlakach: połoninach i pod Tarnicą. Od miejscowych dowiedzieliśmy się, że prawdziwe Bieszczady to te, które z reguły uważane są za mało atrakcyjne. I na tamtych szlakach prędzej można spotkać niedźwiedzia, niż rodzinkę z dziećmi.
Po wejściu na Połoninę Caryńską, odnieśliśmy wrażenie, że jesteśmy w innym świecie. Wszędzie dookoła góry i w dole żadnych śladów cywilizacji. Imponująco prezentuje się stamtąd Masyw Szerokiego Wierchu z sąsiadującym od północy Krzemieniem. Napotkany przez nas jegomość stwierdził, że widzi najwyższy szczyt Bieszczadów - ukraiński Pikuj, o wysokości 1408m.n.p.m.
Po zejściu do Ustrzyk Górnych, odwiedziliśmy schronisko PTTK Kremenaros, które stanowi tam centrum życia turystycznego. Fajne było to, że można tam było zapłacić kartą.
Po krótkim pobycie i zimnym prawie bezalkoholowym piwie, ruszyliśmy zdobyć Masyw Rawki.
Niebieski szlak wyprowadzający na wierzchołek jest mozolnym podejściem, które zajęło nam 2h. Z Ustrzyk Górnych do podejścia jest niemal 700m, ale widok ze szczytu wynagradza poniesiony wysiłek. Widać z niego w pełnej okazałości Tarnicę, ale także niemal w całości połoninę Bukowego Berda, a także wcześniej wspomniany Pikuj.
Z Wielkiej Rawki warto odbić na południe niebieskim szlakiem, by zdobyć Krzemieniec, który jest punktem granicznym Polski, Ukrainy i Słowacji. My niestety przegapiliśmy tą możliwość, bo byliśmy zniesmaczeni nie tyle ilością ludzi, co ich zachowaniem. Wielu spośród tam obecnych, niestosuje się do zakazu BdPN i jawnie wyleguje niszcząc przy tym roślinność. Poirytowani opuściliśmy wierzchołek w stronę Małej Rawki, mijając po drodze dawny znak geodezyjny, który jest charakterystycznym punktem w panoramie masywu.
Z Małej Rawki można zejść dwiema drogami. Zielonym szlakiem, sprowadzającym do Wetliny, który jest długi, ale za to łagodnie schodzący do wsi i ten sam zielony w drugim kierunku przez bacówkę PTTK na Wierchu Wyżniańskim do parkingu, a dalej na Połoninę Caryńską. My wybraliśmy ten drugi przez bacówkę. Jest zdecydowanie krótszy, ale zejście za to wymagające, bo stromo sprowadzające 370m w dół na dystansie około 1,8km. Dla nas, po przebyciu ponad 20km i podejściu 1280m, stanowiło spore wyzwanie, bo przewyższenia dawały się we znaki. Przy tym szlaku mamy radę, by nie liczyć na lekką i łatwą wycieczkę na Mała Rawkę, bo ta ścieżka jest uciążliwa i męcząca.
Ten pobyt, to nasze zapoznanie się z Bieszczadami, z panującymi tu zasadami, infrastrukturą i logistyką. Przyglądamy się ludziom na szlakach i tym na dole. Odróżniamy powoli tych co wiedzą gdzie przyjechali, od tych co wydają się tutaj być przypadkowo. Obserwujemy BdPN, jak organizuje życie Parku i porównujemy jego politykę do bliższego nam KPN.
Ludzie gór 🏞️
OdpowiedzUsuń