Warto teraz przeczytać - posty z poprzednich lat
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lato. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą lato. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 4 września 2025
czwartek, 28 sierpnia 2025
Leśny trakt z wodą zamiast piachu
Są miejsca, gdzie ścieżka nagle zmienia swój charakter. Zamiast piachu i igliwia - lustro wody. Zamiast wąskiej drogi - szeroki pas trzcin i grzybieni. A jednak to nadal las, tylko oglądany z innej perspektywy.
Babięcka Struga - dziki trakt, który prowadzi przez serce zieleni. Tu nie ma mostów, nie ma znaków, nie ma śladów butów. Tylko nurt, który wie, gdzie płynąć, i Ty - jako pasażer, nie kierowca.
Z tej perspektywy wszystko wygląda inaczej. Drzewa nie wznoszą się pionowo jak kolumny, tylko pochylają się nad wodą, jakby chciały zerknąć w swoje odbicie. Światło wpada przez liście i załamuje się na powierzchni - raz w odblasku, raz w cieniu.
Ryby przemykają pod kajakiem, czasem błysk łuski, czasem tylko cień. Ptaki pojawiają się nagle, bez zapowiedzi - krzyk kaczek, szelest skrzydeł, trzepot czegoś, co nie zdążyło się schować. Wszystko tu ma swoje miejsce. Tu nie ma przypadkowych osobników.
Nawet powalone drzewo, które z pozoru wygląda jak przeszkoda, staje się przystankiem. Domem dla mchów, schronieniem dla ryb, miejscem, gdzie odpoczywa ważka. Może rosło tu od dekad, właśnie po to, by pewnego dnia położyć się w poprzek nurtu i dać początek czemuś nowemu.
Rzeka nie pyta o cel podróży.
Nie pogania. Nie ocenia.
Po prostu płynie. A Ty z nią.
Etykiety:
Babięcka Struga,
kajaki,
lato,
Mazury,
rzeka
wtorek, 26 sierpnia 2025
Wierzbówka kiprzyca - herbata z polany
Są takie miejsca w lesie, gdzie natura nie znosi pustki. Gdy człowiek zetnie drzewa, zostawi zrąb albo wypali polanę, po krótkim czasie pojawia się tam ktoś, kto obejmuje to miejsce we władanie. W sierpniu bardzo często jest to wierzbówka kiprzyca - wysoka bylina o różowych, świetlistych kwiatach, która potrafi w krótkim czasie zamienić ugór w morze barw.
Wierzbówkę łatwo rozpoznać. Dorasta nawet do 150 cm wysokości, ma lancetowate liście podobne do wierzbowych i długie wiechy drobnych różowych kwiatów. Najczęściej znajdziesz ją właśnie tam, gdzie las się przerzedził - na polanach, skrajach dróg leśnych, przy zrębach.
czwartek, 21 sierpnia 2025
Raport grzybowy - mazurskie Babięta
Podczas pobytu na Mazurach, koniecznością dla Leśnej Szeptuchy było sprawdzenie, jak wygląda sytuacja z grzybami. Dlatego wybraliśmy się do lasu pod wsią Babięty, gdzie teren miesza się między podmokłymi zagłębieniami a suchszymi, piaszczystymi wzniesieniami.
Różnica okazała się wyraźna. W miejscach niższych, bliżej wody, grzybnia wciąż pracuje - pojawiają się maślaki, trafiają się koźlarze szare, dorodne prawdziwki, garść kurek i nawet kilka podgrzybków. W sumie po siedmiu kilometrach dreptania uzbieraliśmy niemal pełny koszyk.
Za to wyżej, dalej od wody - cisza. Ściółka sucha, mech kruchy, ziemia spękana. Grzybów tam praktycznie nie ma, las jakby zasnął, czekając na większy deszcz.
Wniosek z tego wypadu jest prosty: na Mazurach grzybów szukać trzeba tam, gdzie trzyma się wilgoć. W wyższych, suchych fragmentach lasu - grzybnia odpuściła, ale w niższych partiach wciąż potrafi wynagrodzić cierpliwego zbieracza.
Etykiety:
grzyby,
las,
lato,
Mazury,
Puszcza Piska,
raport grzybowy
wtorek, 19 sierpnia 2025
Ostoja leśnej ciszy
Są jeszcze miejsca, które trwają - choć świat pędzi, krzyczy, zmienia się z dnia na dzień.
Miejsca, które nie pytają, kim jesteś, co masz w głowie, ile czasu spędzasz w telefonie.
One po prostu są. Zielone, wilgotne, spokojne. I nie chcą nic w zamian - poza ciszą.
wtorek, 12 sierpnia 2025
Wakacje nad rzeką - gdzie to się podziało?
Kiedyś wakacje to była prosta sprawa. Plecak, stara torba z kanapkami, butelka wody i w drogę - nad naszą okoliczną rzekę. Tam było wszystko: chłód wody, słońce na twarzy, zapach trawy i błoto między palcami. Całe dni spędzaliśmy na skakaniu z kamieni, łapaniu ważek, pływaniu i gapieniu się na płynący nurt.
Dziś? Rzeka jakby się schowała. Miejsce dawnej plaży zarosło, a woda coraz bardziej zniknęła. Co się stało? Kto zabrał tamtą wolność, beztroskę i prostotę? Nie ma już dzieciaków wrzeszczących na brzegu, nie ma ryb w nurcie, a miejsce znane z wieczornych ognisk pokrywa cisza, której nie da się już przebić.
Może świat poszedł do przodu, a my zostaliśmy z tym pytaniem: dlaczego coś, co było takie bliskie, tak zwyczajne i naturalne, dziś po prostu znika? I czy da się to jeszcze kiedyś odzyskać?
Może już nic nie jest takie samo. Może te miejsca i chwile przeminęły, ale w sercu zostaje wspomnienie - ciepłe, proste i prawdziwe.
A Ty? Za czym najbardziej tęsknisz, kiedy myślisz o swoich dawnych wakacjach nad rzeką?
sobota, 26 lipca 2025
Tam, gdzie skrzyp śpiewa, a krwawnica leczy
... z Krainy Wygasłych Wulkanów
Szła wolno, niemal bezszelestnie, choć gałęzie świerków ocierały się o jej ramiona jakby chciały zatrzymać. Las był tu gęsty, miękki, nienaruszony od dziesiątek lat. Nie było ścieżki - tylko mech, paprocie i dzikie kobierce skrzypu polnego, który bujał się w rytmie niewidocznego wiatru, choć powietrze stało nieruchome.
Etykiety:
Kraina wygasłych Wulkanów,
las,
lato,
zioła
piątek, 25 lipca 2025
Rowerem po zdrowie - dlaczego to jeszcze nie za późno?
Końcówka lipca. Dni wciąż długie, słońce jakby łagodniejsze, a wieczory coraz przyjemniejsze. To właśnie teraz - nie w marcu, nie w maju - masz najlepszy moment, by wsiąść na rower i zrobić coś dla siebie. Dla zdrowia. Dla głowy. Dla ciała, które może Ci jeszcze długo służyć.
Nie szkodzi, że wiosna minęła bokiem. Że miało się zacząć „od kwietnia”. Że buty sportowe przeleżały w kącie, a licznik w telefonie wciąż pokazuje „0 km”. Teraz jest Twój czas. Serio.
Latem organizm pracuje na lżejszych obrotach. Szybciej się regeneruje, mniej je, bardziej chce mu się ruszać. To natura daje nam fory - długim dniem, świeżym powietrzem, zapachem łąk i zmęczeniem, które jest inne niż zimą. Zamiast zniechęcać - nakręca. Zamiast dobijać - daje energię.
Na rowerze nie musisz bić rekordów. Nie musisz wrzucać niczego do sieci, robić relacji ani chwalić się kilometrami. Wystarczy, że pojedziesz. Sam. Sama. Albo z kimś, z kim Ci dobrze milczeć.
Dwadzieścia kilometrów rekreacyjnej jazdy dziennie to mniej, niż Ci się wydaje. To godzina spokoju, rozruchu i bycia w ruchu. A jeśli wracasz z pracy zmęczony, to tym bardziej - właśnie wtedy. Bo rower nie męczy. On czyści głowę.
Nie planuj wielkiej zmiany. Po prostu dziś - po południu, wieczorem, przed zachodem słońca - wsiądź i jedź. A potem jutro. I pojutrze. Dwa tygodnie wystarczą, byś poczuł, że wróciłeś do siebie.
Nie szukaj wymówek. Szukaj drogi.
niedziela, 20 lipca 2025
Naturalne napoje na upały
Lato potrafi być bezlitosne. Upały nie odpuszczają, a człowiek szuka czegoś więcej niż kolejnego kubka letniej herbaty z torebki. Czegoś, co nie tylko orzeźwi, ale i nawodni, uzupełni elektrolity i nie zostawi po sobie uczucia ciężkości w żołądku.
Poniżej znajdziesz kilka sprawdzonych, naturalnych napojów, które możesz przygotować samodzielnie - z roślin, które rosną tuż obok. Bez chemii. Bez bajek. Tak, żeby naprawdę działało.
1. Pokrzywowy izotonik z cytryną i miodem
Pokrzywa to naturalna bomba mikroelementów - zawiera wapń, magnez, potas i krzem. Świetnie uzupełnia to, co wypacamy w czasie upałów.
Przepis:
- 2 łyżki suszonych liści pokrzywy (lub garść świeżych)
- 1 litr przegotowanej wody (letniej, nie wrzątku!)
-sok z połowy cytryny
- 1 łyżeczka miodu (opcjonalnie)
Zostaw do naciągnięcia na kilka godzin. Pij w małych porcjach przez cały dzień.
2. Napar z lipy - chłodna klasyka
Kwiat lipy działa delikatnie napotnie i relaksująco. W wersji chłodnej - świetnie gasi pragnienie.
Przepis:
- 1 łyżka kwiatów lipy (najlepiej świeżych, zebranych w czerwcu/lipcu)
- 300 ml wrzątku
- zaparzaj 10 minut, odstaw do ostudzenia
Podawaj z plasterkiem cytryny lub świeżą miętą. Można dolać zimnej wody i potraktować jako bazę do domowego ice tea.
3. Woda z dodatkiem werbeny cytrynowej lub melisy
Zamiast kolejnej butelki smakowej wody z cukrem - spróbuj tej wersji.
Do dzbanka wrzuć:
- kilka gałązek świeżej melisy lub werbeny cytrynowej
- kilka plasterków ogórka lub cytryny
- ewentualnie 2-3 liście mięty
Zalej zimną wodą, wstaw do lodówki na 2-3 godziny. Można dodać szczyptę soli i odrobinę miodu - wtedy mamy lekki izotonik.
4. Chłodny napar z krwawnika
Mało kto o tym mówi, ale krwawnik świetnie wspiera organizm w gorące dni - lekko reguluje ciśnienie, działa tonizująco.
Przepis:
- 1 łyżeczka suszonego krwawnika
- zalać 250 ml wrzątku, parzyć 5-7 minut
- przecedzić, ostudzić, schłodzić
Podawaj z listkiem mięty. Smak jest ziołowy, lekko gorzki - nie dla każdego, ale skuteczny.
5. Woda z solą i miodem
Kiedy naprawdę nie masz siły kombinować:
- 1 litr wody
- 1/3 łyżeczki soli
- 1 łyżeczka miodu
- sok z połowy cytryny
To najtańszy i najprostszy domowy izotonik, który naprawdę działa. Idealny po dłuższej wyprawie w upale.
Nie czekaj, aż będzie Ci słabo. W upał pij, zanim poczujesz pragnienie. Rośliny dają więcej, niż się wydaje - trzeba tylko po nie sięgnąć.
piątek, 18 lipca 2025
Lipcowy Las Mokrzański
Lipiec w Lesie Mokrzańskim, to przede wszystkim zapach mokrej ziemi i zielenina po deszczu. Już na wejściu widać, że ostatnie opady zostawiły po sobie ślad - droga pełna kałuż, ściółka nasiąknięta wodą, powietrze ciężkie, ale przyjemne.
To nie jest las dla tych, co lubią równe alejki. Tu jest dziko, miejscami trudno przejść, ale właśnie w tym tkwi jego siła. Drzewa rosną gęsto - dęby, graby, czasem sosna. Sporo cienia, a tam, gdzie światło się przebija - gęstwina roślinności.
Po drodze trafiliśmy na wrotycz - roślinę, która rzuca się w oczy intensywnym żółtym kolorem. Kiedyś używana w medycynie ludowej, dziś po prostu część letniego krajobrazu.
Trasa miała około 8 kilometrów. Nie był to trening, ale spacer przez prawdziwy las. Momentami trzeba było lawirować między błotem, a gęstwiną.
Las Mokrzański w lipcu to miejsce, które nie udaje niczego. Jest, jaki jest - surowy, żywy, trochę dziki. I może właśnie dlatego tak dobrze się tam chodzi.
środa, 9 lipca 2025
Dlaczego warto spędzić urlop w lesie
Nie każdy urlop musi oznaczać samolot, tłumy ludzi i plan zwiedzania napięty jak plandeka na żuku. Czasem to właśnie las daje człowiekowi najwięcej - i to bez wysiłku. Jeśli potrzebujesz prawdziwego odpoczynku, regeneracji nerwów i kontaktu z czymś, co nie świeci ekranem, to las jest miejscem, gdzie warto się wybrać. I to nie jako „ostateczna opcja”, tylko jako świadomy wybór.
1. Cisza, której nie da się udawać
W lesie nie ma klaksonów, odkurzaczy z sąsiedztwa ani hałasu miasta w tle. Jest za to naturalna cisza - czyli szelest liści, śpiew ptaków, czasem stukot dzięcioła. Dla przeciążonego układu nerwowego to jak detoks. Nie trzeba medytować ani się gimnastykować. Wystarczy usiąść. Las zrobi resztę.
2. Mikroklimat jak z innego świata
Wilgotne, chłodniejsze powietrze pełne tlenu i fitoncydów (substancji wydzielanych przez drzewa, które działają antybakteryjnie i przeciwzapalnie) - to coś, czego nie znajdziesz ani nad morzem, ani w centrum miasta. Nawet kilka dni w takim otoczeniu wystarczy, by lepiej spać, mieć niższe ciśnienie i spokojniejszą głowę.
3. Zero tłumów, zero pośpiechu
W lesie nikt nie biegnie z walizką, nie pcha się do baru i nie zagaduje „czy można się dosiąść”. Możesz iść przed siebie i nie spotkać nikogo przez godzinę. I właśnie o to chodzi. Las to jedna z ostatnich przestrzeni, gdzie naprawdę jesteś sam ze sobą - bez natrętnych bodźców, reklam, powiadomień.
4. Naturalny reset biologiczny
Organizm ludzki inaczej funkcjonuje w lesie. Zmienia się rytm oddechu, tętno zwalnia, poprawia się koncentracja i stabilizuje nastrój. Badania japońskie nad „kąpielami leśnymi” (shinrin-yoku) pokazują, że regularne spacery w lesie obniżają poziom kortyzolu (hormonu stresu) i wzmacniają odporność. Tego nie załatwi Ci żadna leżanka przy basenie.
5. Bliskość życia, które toczy się inaczej
Las żyje swoim rytmem. I to działa kojąco. Pojedynczy grzyb, mech na kamieniu, ślady sarny, zapach ściółki po deszczu - to nie są „atrakcje turystyczne”, tylko żywe sygnały, że świat toczy się dalej, ale nie wszędzie tak chaotycznie, jak my przywykliśmy.
Nie trzeba być survivalowcem. Wystarczy plecak, dobre buty, termos z herbatą i kilka dni wolnego. Nocleg w leśnej agroturystyce albo pod namiotem, jak kto woli. Las nie stawia wymagań - po prostu jest. I może dać Ci więcej, niż Ci się wydaje.
niedziela, 29 czerwca 2025
Woda w lesie
W dolnośląskim lesie, lato nie pachnie już tak jak kiedyś. Kiedyś, po burzy, ziemia oddychała parą - dziś po deszczu zostaje tylko wilgotna skórka, która znika w godzinę.
Na ścieżkach między Stawami Milickimi piach już nie zasycha, on po prostu się kruszy. Koryto małego cieku, który płynął tuż przy zrębie, zarosło pokrzywą i czeremchą. Woda w nim pojawia się coraz rzadziej, bardziej na chwilę niż na stałe.
Wizualizacja/ai
W cieniu starych drzew, tam gdzie zwykle było chłodniej, teraz też jest gorąco - jakby i one traciły siłę, bez tej podziemnej sieci, którą podlewała woda. I nie chodzi o to, że jej nie ma wcale. Ona gdzieś jest - ale nie tu, gdzie była zawsze.
Las nie krzyczy. On po prostu robi się cichszy. A człowiek, który chodzi tymi samymi ścieżkami od lat, widzi, jak coś się powoli wycofuje. Bez dramatów, ale nieodwracalnie.
poniedziałek, 7 sierpnia 2023
Sytuacja hydrologiczna na Dolnym Śląsku
Dolny Śląsk jak i całe południe kraju, każdego roku naznaczone jest zagrożeniem powodziowym, a przynajmniej takie jest przeświadczenie większości z nas. Na przestrzeni lat, przy niesprzyjającej nam pogodzie, niosącej intensywne i długotrwałe opady deszczu, niejednokrotnie zdarzały się powodzie tzw. lokalne, które były wynikiem wezbrania jakiejś jednej rzeki z powodu gwałtownego oberwania chmury.
Dzisiaj sprawdzamy, czy obecna sytuacja hydrologiczna stanowi zagrożenie powodziowe, na przykładzie randomowej rzeki Przedgórza Sudeckiego - Pełcznicy.
Podniesiony stan wody w rzece nie jest niczym nie normalnym i każdego roku zdarzają się takie okresy, że każda rzeka przybiera. Aktualny poziom, wykraczający poza średnią roczną jest daleki od tzw. stanu alarmowego i musiałoby padać przez kolejnych kilka dni równie intensywnie, by Pełcznica zaczęła stanowić zagrożenie dla okolicznych mieszkańców.
Wzięliśmy sobie za cel tę rzekę, gdyż jej przepustowość nie jest w żaden sposób sztucznie regulowana. Nie ma w jej korycie utworzonego zbiornika retencyjnego, który zakłamywałby/zmieniał ilość wezbranej wody. Jest przez to wiarygodnym miernikiem tego, co może się dziać z innymi rzekami i ilością wody, które przynoszą opady deszczu.
Rzeki, na których znajdują się zbiorniki retencyjne są niemiarodajne, ale z reguły bezpieczniejsze. Jednym z celów gospodarki wodnej jest zarządzanie zasobami wody, w tym jej magazynowanie. Dla przykładu, przepustowość i poziom Bystrzycy czy Bobru, są kontrolowane. W sytuacji takiej jaka ma miejsce, woda jest zrzucana ze zbiorników do tych rzek, po przekroczeniu określonych stanów. A do tych górnych stanów jest jeszcze daleko.
Jeżeli w najbliższych dniach pogoda się uspokoi, a opady będą sporadyczne lub zdecydowanie mniej intensywne, to prognozy sprzed kilku dni, dotyczące lokalnych podtopień okażą się słuszne - bo tylko z takimi będziemy mieli do czynienia. Co prawda front atmosferyczny przyniósł ogromne ilości wody, ale średnia i roczna suma opadów pokazują, że ziemia w zdecydowanej większości sobie z tym poradzi. Już podniesiony jest poziom wód gruntowych, ale z aktualnego poziomu wody w rzekach, można wywnioskować, że nie ma na chwilę obecną jakiegokolwiek zagrożenia powodziami opadowymi rzecznymi, czyli zatapianiem terenów nadbrzeżnych, które mogłyby stanowić zagrożenie.
Artykuł przygotowany po konsultacji z emerytowanym hydrologiem. Zastrzegamy jednak, że treść została zamieszczona tylko w celach poglądowych. W życiu prywatnym należy kierować się własnym rozsądkiem i oceną sytuacji, a także stosować do komunikatów i zaleceń odpowiednich służb.
Etykiety:
deszcz,
lato,
Pełcznica,
Przedgórze Sudeckie,
rzeka
wtorek, 18 lipca 2023
Sposób na upały
Przy temperaturach sięgających ponad 30 stopni w cieniu, myślimy i kombinujemy jak się schłodzić, by wytrzymać do wieczora i wreszcie odetchnąć z ulgą. W wolne dni, jeśli mamy możliwość, to uciekamy nad wodę. Lepiej mają Ci z basenem pod domem. Ale co w sytuacji, gdy mieszkamy na zabetonowanym osiedlu?
Wtedy uciekamy się do najprostszych doraźnych sposobów: pijemy schłodzone napoje, zajadamy lody, odpalamy wentylatory i takie tam. Wszystko właściwie po to, by obniżyć temperaturę ciała i poczuć ulgę. Jeśli to wszystko niewystarcza i nadal odczuwacie dyskomfort, to mamy dla Was prosty sposób.
Wystarczy poświęcić kilka minut, na zanurzenie dłoni po nadgarstek w możliwie zimnej wodzie - a najlepiej w kostkach lodu. Schłodzimy w ten sposób krew, przepływającą w eksponowanych żyłach. I taka krążąca po całym organiźmie, obniży temperaturę ciała i przyniesie ulgę. Nie trzeba nic robić, poza odczekaniem kilku minut - to tyle.
Niestety i w tym przypadku, efekt jest tymczasowy, ale przynosi wyraźnie odczuwalną ulgę. Spróbujcie i przekonajcie się sami.
czwartek, 30 czerwca 2022
O syropie z kwiatów lipy
Zbliża się lipiec, a więc czas najwyższy podjąć temat lipy. Uznana za oklepaną, a przez to zapominana, ma do zaoferowania coś więcej niż tylko napar z suszu. Warto z niej zrobić sobie syrop i o tym będzie w dzisiejszym materiale.
Lipa przede wszystkim pomaga przy przeziębieniach i grypie, bo działa przeciwzapalnie. Nie wyleczy, ale jako dodatkowa kuracja - pomoże. Będzie niwelowała kaszel i ból gardła. Ma właściwości napotne, ale wyreguluje także gospodarkę wodną organizmu, w tym pracę nerek. Syropem z lipy warto posłodzić sobie czasem herbatę.
Do przygotowania pięciu litrów syropu z lipy, będzie potrzebne:
- 2,5kg cukru
- 2,5l wody
- 0,7-1kg kwiatów lipy
- 1 duża cytryna
Na początku czyścimy zebrane z drzewa kwiatki i rozkładamy na gazecie, w celu pozbycia się lokatorów. Ważne jest, aby tak rozłożone nie leżały w słońcu, bo stracą wiele ze swojego pyłku i związków eterycznych.
W tym czasie możemy przygotować bazę syropu, rozpuszczając w podgrzewanej wodzie cukier. Po dokładnym rozpuszczeniu, odstawiamy syrop do przestygnięcia. Temperatura nie może mieć więcej niż 40 stopni, bo stracimy wszystko to co w kwiatach lipy najlepsze. Dopiero po ostygnięciu zanurzamy kwiaty w syropie i pod przykryciem w chłodnym miejscu odczekujemy od dwóch do trzech dni.
Dopiero po tym czasie możemy syrop porozlewać do słoiczków. Co najistotniejsze w całym robieniu syropu, to pasteryzacja. Trzeba dobrze podgrzać syrop w słoiczkach, by nie spleśniał, ani nie zaczął czasem fermentować. Pasteryzacja daje nam gwarancję, że syrop w szczelnie zakręconym słoiczku wytrzyma przez zimę, nawet do wiosny.
Etykiety:
lato,
lipa,
owoce lasu,
spiżarnia,
zioła
piątek, 16 lipca 2021
Na jagody
Tak samo dwa lata temu zatytułowaliśmy naszego pierwszego posta o jagodach. O wyjeździe z namiotem pod Waligórę i Suchawę. W tym roku wybraliśmy się tam ponownie za jagodami i nie zawiedliśmy się.
Jagody owocują i jest ich wiele, ale potrzebują jeszcze około tygodnia, by można było uznać je za dojrzałe. W tej chwili jeszcze bardzo wiele z nich jest zielonych, dlatego nie są to jeszcze wielkie ilości.
Tak samo, jak przed dwoma laty, tak i teraz owoce są niewielkie. Zdecydowana większość, to drobne jagódki około 5mm. Nazbieranie wymiernej ilości na zimowe przetwory będzie wymagało sporo czasu i cierpliwości, ale owoce spod Suchawy są bardzo smaczne, dlatego warto tam zajrzeć w następnym tygodniu ;)
Etykiety:
góry,
góry Suche,
jagody,
lato
czwartek, 15 lipca 2021
Warzywnik 21' - Kretowisko
W tym roku zagościł u Nas jeden taki, co ryje w ziemi i drąży tunele. Co prawda spulchnia glebę i wyżera nam ślimaki, z którymi pierwszy raz nie mamy problemów. Ale ... właśnie to "ale" - same zryte pełne kopców trawniki, jeszcze nie są w tym wszystkim najgorsze. Najgorsze jest to, że mały skurkowaniec ryje nam pod cukiniami i krzakami porzeczek. Niszczy rośliny z płytkim ukorzenieniem i ma się chyba u nas całkiem nieźle, bo każdego dnia widać jego obecność.
Robimy rachunek zysków i strat i mamy dylemat, bo nie możemy się zdecydować na ruch w żadnym kierunku. Jednym ze sposobów jest podłożenie trutki, ale tego nie chcemy robić, bo jednak pożyteczny jest dla środowiska, a przez to nawet objęty częściową ochroną. Najchętniej byśmy go pogonili żywego, ale nie wiemy ile to potrwa i sporo czasu minie, zanim się przekonamy, czy zniknął.
Powbijaliśmy paliki z zawieszonymi pustymi puszkami aluminiowymi, żeby na wietrze drgały i hałasowały, co może tego małego nicponia zniechęcić. Czy ten sposób się powiedzie? Nie mamy pewności, ale nic lepszego nie wymyśliliśmy.
Jeżeli macie sprawdzone sposoby, to piszcie. Chętnie skorzystamy z rad doświadczonych pogromców kretów ;)
poniedziałek, 21 września 2020
We wrześniowym słońcu
Takiej sytuacji do tej pory nie udało nam się zaobserwować, by przedostatniego dnia lata zakwitły jabłonie.
Dla wielu z nas jest to czas zbierania dojrzałych owoców i obok tej sfotografowanej zebraliśmy dzisiaj zacny kosz pełen jabłek. Przyroda najwyraźniej płata nam figla albo klimat się na tyle już zmienił, że sama zaczyna się gubić.
Etykiety:
drzewa owocowe,
jabłoń,
lato,
sad
niedziela, 6 września 2020
Ołowiane plony
W Górach Ołowianych bywamy stosunkowo rzadko, ale dzisiaj stały się naszym celem do poszukiwania grzybów. Od ostatniego naszego pobytu wiele lasów zostało tam wyciętych, dlatego atrakcyjność zielonego Szlaku Zamków Piastowskich na tym odcinku znacząco spadła.
Mieliśmy przez to obawy, że skoro drzewostan został znacząco zredukowany, to i grzybów będzie niewiele, albo wcale.
Miło zostaliśmy zaskoczeni ilością grzybów w lesie, ich dojrzałością i czystością. We dwie godziny zebraliśmy 3,2kg czystych grzybów. Jesteśmy bardzo zadowoleni, tym bardziej, że z reguły w niedzielny poranek po sobocie, niewiele w lasach zostaje.
Na chwilę obecną wniosek nasuwa nam się taki, że chyba w każdym górzystym terenie występują grzyby - mniej lub więcej, ale są. Wystarczy tylko uzbroić się w nóż, koszyk i ruszyć w góry, by posmakować własnoręcznie wykręconego z lasu podgrzybka.
Etykiety:
Góry Ołowiane,
grzyby,
lato,
owoce lasu,
raport grzybowy,
Szlak Zamków Piastowskich
środa, 15 lipca 2020
Ścieżka spacerowa "Leśna Przygoda"
W Nadleśnictwie LP w Jaworze, na terenie Krainy Wygasłych Wulkanów wytyczona została ścieżka spacerowa "Leśna Przygoda".
Prowadzi ona częściowo zielonym szlakiem przez Wąwóz Siedmicy i zawraca tworząc pętlę do miejsca startu. Całość zamyka się na dystansie około 10km. Byliśmy ciekawi, na czym polega "przygoda" i dlatego po raz kolejny wybraliśmy się w znane i lubiane przez nas tereny.
Etykiety:
Kraina wygasłych Wulkanów,
las,
lato,
owoce lasu,
Wąwóz Siedmica,
włóczęga
Subskrybuj:
Posty (Atom)