Listopad to czas ciszy i zamyślenia. Ziemia paruje chłodem, a dym z ognisk miesza się z mgłą. To miesiąc wygasania - kiedy to, co żywe, ustępuje snu, a pamięć o przodkach staje się wyraźniejsza niż kiedykolwiek. Wierzono, że właśnie teraz człowiek najbardziej potrzebuje ochrony - nie przed światem zewnętrznym, lecz przed ciężarem własnych myśli.
Dlatego dawne szeptuchy sięgały po zioła, które rozpalają wewnętrzne światło, chronią ducha i dom, a sercu przypominają, że każda ciemność ma swój kres.
Dziurawiec
Ziele słońca. Odpędza melancholię i wzmacnia, gdy dni stają się krótkie. Suszony, włożony do woreczka i trzymany przy sercu, rozjaśnia myśli i odpędza senne niepokoje.
Bylica pospolita
Ziele granic - między światem żywych a wspomnieniem. Wieszano ją nad drzwiami, by nie przenikało to, co obce. Dziś warto dodać ją do kadzidła albo ususzyć w małym pęczku i zostawić przy oknie.
Jałowiec
Chroni przed chorobą i złym snem. Dawniej palono jego igły, by oczyścić dom po Zaduszkach. Jego zapach przywraca poczucie bezpieczeństwa.
Macierzanka
Daje spokój i ukojenie, gdy w sercu zbyt wiele troski. Kiedyś matki wszywały jej suszone listki w ubranka dzieci - dla ochrony przed lękiem i chorobą.
Rozmaryn
Roślina pamięci i wierności. W listopadzie przypomina o tych, którzy byli przed nami. Gałązka rozmarynu włożona do kieszeni to talizman wdzięczności i ciągłości.
Głóg
Strażnik serca. Wspiera siłę i odwagę w trudnych dniach. Dawniej jego gałązki wkładano do wieńców pogrzebowych - nie z żałoby, lecz z wiary, że życie zawsze trwa dalej.
Z tych roślin możesz upleść prosty wianek, zrobić mały woreczek ochronny albo rozsypać je na parapecie - tak, by oddały domowi swój zapach.
Najważniejsze, by robić to w ciszy, z intencją, której naprawdę potrzebujesz.
Listopad przypomina, że nawet w najciemniejszej porze roku warto mieć przy sobie coś, co pachnie latem i pamięcią.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz