By dostać się na jakikolwiek pociąg z rezerwowanymi miejscami, bezpośredni do Świnoujścia, musieliśmy wsiąść na rowery już pod domem. Pociąg z Wrocławia Głównego mieliśmy o 3:17 i rowery pozostały nam jedynym środkiem transportu, by znaleźć się na peronie o właściwej porze.
Nigdy dotąd nie zdarzyło nam się jeździć po Wrocławiu nocą. I przyznać musimy, że z perspektywy roweru, miasto wygląda bajecznie. Tym bardziej, że ulice były opustoszałe. Odcinek z domu na stację wyniósł 26km i było to bardzo fajne wprowadzenie do tego, co mieliśmy do przejechania w najbliższych dwóch tygodniach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz