Ostatni weekend spędziliśmy aktywnie w dolnośląskich lasach. Zaczęliśmy w piątek rano od wizyty w lesie pod Miękinią. Znaleźliśmy tam dojrzałe jagody, o czym pisaliśmy przed kilkoma dniami. Ale nie znaleźliśmy grzybów, prócz kilku stojących trujących i cuchnących. Lipiec w tym lesie, jak do tej pory, jest zawsze skąpym miesiącem dla grzybiarzy. Co prawda, przed rokiem, udało nam się tam znaleźć garstkę maślaków, ale te kilka sztuk, potwierdza tylko nasze spostrzeżenia i domysły, że z początkiem lata ciężko w tym lesie o grzyby.
Następnego dnia udaliśmy się w Góry Wałbrzyskie, ale ze względu na panujący tam upał, przeszliśmy tylko około 6km. W ciągu niemal dwóch godzin, spod Schroniska Andrzejówka przeszliśmy przez Rozdroże pod Waligórą na Suchawę, wracając szlakiem żółtym. Na przebytym odcinku trasy, znaleźliśmy tylko trzy podgrzybki złotopore, które wszystkie okazały się robaczywe. Tego dnia, były to jedyne jadalne grzyby, pomimo że okoliczne lasy wydawały się nie być suche.
Dopiero trzeciego dnia w Krainie Wygasłych Wulkanów, na ścieżce dookoła Wąwozu Siedmicy, udało nam się nazbierać ponad 2kg grzybów. Były wśród nich: prawdziwki, maślaki, borowiki ceglastopore, kilka kurek i podgrzybków zajączków.
Aktualna pogoda i mokry, zróżnicowany las, dają możliwości nazbierania sporej ilości grzybów. Nazbieranie powyższej ilości zajęło nam około 3 godziny. Według nas, wystarczy odpowiednia ilość czasu, cierpliwości i kilka solidnych kilometrów, a da się zapełnić pokaźny koszyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz