Jemioła kojarzy nam się niezmiennie z okresem zimowych świąt. Kojarzy nam się pozytywnie i romantycznie. Ale skąd pomysł, by wykorzystywać jemiołę jako sposobność do namiętnych pocałunków?
Wszystko zaczęło się około tysiąc lat temu, od wikingów i ich nordyckiej mitologii. Tam, jemioła była główną bohaterką wydarzeń. Najpierw posłużyła do wytworzenia broni w formie włóczni, służącej do bratbójstwa. W konsekwencji mordu i chęcią wykluczenia w przyszłości takich wydarzeń, za sprawą bóstwa stała się symbolem miłości. Owoce jemioły symbolizowały łzy po utracie syna. A matka miała pocałować każdego, kto podszedł pod jemiołę.
Historia trochę pokrętna i nie do końca logiczna, ale wędrowała z Wikingami po średniowiecznej Europie i przetrwała do dziś. Mniej lub bardziej chętnie nadal całujemy się pod jemiołą. Dla wielu była i jest symbolem nie tylko miłości, ale także płodności i aktualnie niesie ze sobą same pozytywne skojarzenia. Bo co jak co, ale całować to się wszyscy lubimy od zawsze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz