niedziela, 7 grudnia 2025

Zimowe spacery

Zima potrafi wyssać z człowieka całą chęć do ruszenia się z domu. Człowiek patrzy przez okno, widzi szarość, mgłę, zimno… i automatycznie myśli: „Po co ja mam w to wychodzić?”
A jednak to właśnie zimą spacer daje najwięcej.


To nie jest pora roku dla wymiataczy, co biegają z endorfinami w kieszeni. To jest czas dla tych, którzy potrzebują oddychać. Zostawić na chwilę hałas, myśli, robotę, ludzi. I wejść w ciszę, której latem nie ma nigdzie.

Zimowy las nie oszukuje. Nie krzyczy kolorami, nie kusi zapachami. On po prostu jest - surowy, prosty, uczciwy. I wystarczy kilkanaście minut, żeby poczuć, jak wszystko w środku zaczyna się uspokajać.

Po co i dla kogo są zimowe spacery?

Dla ludzi zmęczonych. Dla tych, którzy potrzebują odciąć kabel od codziennego napięcia. Dla kogoś, kto chce poczuć, że ma ciało, płuca, rytm. Dla tych, co w grudniu łapią dół, przeciążenie, pośpiech. Dla kogoś, kto chce wyhamować, zanim się rozsypie.

Nie trzeba przebijać się przez zaspy ani robić kilometrowych marszów. Wystarczy przejść się skrajem lasu, między polami, nawet po zwykłej wiejskiej drodze. Powietrze jest ostrzejsze, czystsze, a mózg w końcu dostaje dawkę tlenu, której od dawna mu brakowało.

Zimą człowiek wraca do siebie szybciej. Nie dla lajków, nie dla kroków w aplikacji. Dla spokoju, głowy, dla własnego oddechu.

niedziela, 30 listopada 2025

Las w trybie "minimum"

20 km nie dało żadnych nowych roślin, żadnych owoców, żadnych hub. Tylko suche trawy, nagie gałęzie i cisza. I to też jest ważne, bo las ma swój moment, w którym nie daje nic. Nie dlatego, że czegoś ‘nie znaleźliśmy’, tylko dlatego, że on sam wszedł w tryb minimalny.


Przełom listopada i grudnia to czas, kiedy nawet mech potrafi wyglądać jak wyblaknięty. Huby trzymają się wysoko na pniach, ale na ziemi pusto. Pod stopami chrupią suche liście, a drzewa stoją jakby całkiem bez życia. To naturalne. Tak wygląda moment przed zimą, kiedy las więcej zatrzymuje, niż oddaje.

I właśnie o tym nie pisze się za często: że są takie wyprawy/spacery, z których wraca się nie z pełnym koszem, tylko z obserwacją, że las też ma prawo do bezruchu.

czwartek, 27 listopada 2025

Co mówią listopadowe brzozy?

Brzozy jesienią mają jeden prosty zwyczaj: kiedy zaczyna się ochładzać i dzień wyraźnie skraca, drzewa „ściągają” wodę z pni w stronę korzeni. W praktyce oznacza to, że zanim spadną wszystkie liście, kora zaczyna robić się bardziej matowa, sucha w dotyku i lekko pofalowana. To pierwszy sygnał, że drzewo kończy sezon i zamyka transport wody.



Druga rzecz, którą łatwo zauważyć: w wilgotne, listopadowe dni brzozy przestają pachnieć żywicą. W ciepłych miesiącach zapach jest intensywny - teraz słabnie, bo sok już nie krąży. Jeśli przejdziesz obok młodych, białych brzózek i nie czujesz absolutnie nic, to znak, że przeszły w tryb oszczędzania energii.

I najważniejsze: kiedy brzozy robią się „ciche”, to zwykle oznacza, że w ciągu kilku dni zacznie się trwalsze ochłodzenie albo pierwsze przymrozki. Drzewo reaguje szybciej niż prognozy - po prostu zabezpiecza się przed nocnym spadkiem temperatury.

Krótko mówiąc: jeśli brzozy w lesie wyglądają na wysuszone, matowe i bez zapachu - jesień weszła w tę chłodniejszą fazę. Terenowo warto to obserwować, bo to naturalny barometr pogody na najbliższe dni.

niedziela, 23 listopada 2025

Nasz Newsletter

Czy jest sposób, żeby wygodniej śledzić to, co pojawia się na blogu?
Zwykle trzeba zaglądać i sprawdzać, czy coś się pojawiło nowego. A Facebook raz pokazuje, raz nie, a algorytmy potrafią zgubić nawet ważne wpisy. 
Dlatego uruchomiliśmy newsletter Leśnej Szeptuchy - prostą formę przypominajki dla tych, którzy chcą być pewni, że nic im nie umknie.

Jak to działa?
- raz na 7-14 dni dostaniecie krótkie podsumowanie nowych wpisów, Zapisków Szeptuchy i naszych wędrówek,
- bez spamu, bez reklam,
- tylko linki i treści, które już znacie z bloga,
- żadnych ukrytych sztuczek - zwykła, wygodna wiadomość.

Blog pozostaje naszym centrum. Newsletter to tylko dodatkowa, praktyczna ścieżka dla tych, którzy mają ochotę korzystać.

Jeśli chcecie dopisać swojego maila, możecie to zrobić tutaj:
Do zobaczenia

sobota, 22 listopada 2025

Głóg - krzak, który robi robotę

Widzisz w lesie albo przy polnej drodze czerwone, twarde kuleczki w kiściach? To prawdopodobnie głóg. Krzak z kolcami, który zwykle traktujemy jak przeszkodę na ścieżce, a tymczasem to jedna z najbardziej wartościowych roślin na serce i odporność.

Po czym go poznać?
- owoce czerwone, kuliste, z charakterystyczną „gwiazdką” na końcu,
- rośnie w kiściach,
- gałęzie cienkie, często z kolcami,
- liście drobne, powcinane.


Co z niego zrobisz?

1. Susz z owoców
Najprostsze. Owoce rozłożyć i wysuszyć – w piekarniku na uchylonych drzwiach albo na sitku.
Wspiera serce, delikatnie uspokaja, poprawia krążenie.

2. Nalewka
Głóg + spirytus + cierpliwość. Dobra przy kołataniu, stresie i ogólnym przemęczeniu. Smak cierpkawy, charakterystyczny.

3. Herbatka wzmacniająca
Z suszem róży, melisy, jabłka lub jarzębiny. Rozgrzewa i wzmacnia zimą.

4. Mieszanki ziołowe
Najlepiej gra z melisą, lipą, lawendą i serdecznikiem. Wyrównuje, uspokaja, działa „wyciszająco”.

Kiedy zbierać?

Najlepiej, gdy owoce są czerwone i lekko miękną po ściśnięciu - zwykle od końca września do listopada. Te twardsze też się nadadzą, ale pełnię działania mają te miękkie.

Jak przechowywać?

Najlepiej suszyć. Wysuszony głóg trzyma właściwości przez cały rok i można go dorzucać do herbatek, mieszanek i nalewek.
Mrożenie też jest opcją, ale mrożone owoce bywają bardziej wodniste po rozmrożeniu i szybciej tracą część aromatu. Do nalewek są OK, ale do suszu się nie nadają.

Najpraktyczniej: zebrać - wysuszyć - trzymać w szczelnym słoiku. Prosto i bez kombinowania.