Dzisiaj napiszemy o tym, jak wędrując wzdłuż Bobru zebraliśmy kilka "pozimowych" żołędzi dębu, które to właśnie z końcem marca zaczynały kiełkować.
Aktualnie, po trzech tygodniach wyglądają tak:
Teraz będą rosły sobie w doniczkach przez co najmniej rok i może przyszłą wiosną przesadzimy je na stałe do gruntu.
Zastosowanie dojrzałych żołędzi (już brązowych), zebranych jesienią nie jest powszechne. Ale mają wiele właściwości, dla których warto się nimi zainteresować.
My, zdecydowaliśmy się na swoje dęby, ze względu na mielone orzechy, które są bardzo fajnym dodatkiem do kawy. Trochę jest z tym roboty (jak z resztą z wszystkim), ale dają niepowtarzalny smak.
Co prawda z tych dopiero wschodzących drzewek, będziemy zbierali owoce za kilka ładnych lat, ale lepiej późno mieć swoje, niż wcale.
Koniec marca, to najlepszy czas, żeby się przejść po lesie/parku i nazbierać napęczniałych, kiełkujących żołędzi dębu do siewu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz