Za niecałe dwa tygodnie cofniemy zegary i dnia będzie tyle co nic, bo będziemy standardowo ten czas przesiadywać w pracy czy szkole.
Warto jednak się nie poddawać i spróbować, mimo wszystko, te wieczory spędzać aktywnie, a jeszcze lepiej na świeżym powietrzu.
Od dwóch tygodni trzymamy się przyjętej zasady, że bez względu na pogodę i samopoczucie, wieczorami wychodzimy na godzinny spacer. Bez zbytniego forsowania sił, można w tym czasie przejść 4km, a żwawszym tempem nawet 5km. Dystans jest o tyle satysfakcjonujący, że przechodzi rozleniwienie po wcześniejszym ciepłym posiłku i mija marazm (senność, otępienie). Prawdą jest, że trzeba się do wyjścia z domu zmusić, ale dla nas wystarczającą motywacją, jest gorąca kawa po powrocie.
O zbawiennym wpływie ruchu na świeżym powietrzu, pisać nie będziemy - bo to oczywista oczywistość. Ale wystarczy, że dotlenimy organizm w ruchu, by poczuć orzeźwienie i rozbudzenie. Łatwiej wtedy o aktywność i ogarnianie domowych obowiązków.
Codzienne spacery, to tylko jeden ze sposobów, by nie złapać jesiennego doła.
A jeśli istnieje możliwość na aktywne spędzenie czasu w inny sposób, to nie siedźmy i nie gnijmy w domu wieczorową porą ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz