Przed niespełna miesiącem, nastawiliśmy pierwszy moszcz. Wraz z cukrem i matką drożdżową, nastawa miała fermentować i byliśmy pełni nadziei, że zrobiliśmy wszystko zgodnie ze sztuką.
Niestety od kilku już dni, butla jakby zamarła. Nastawa nie pracuje i nie wiemy dlaczego.
Co prawda, całe przedsięwzięcie podjęliśmy w ciemno, bo nie znamy szczepu owoców, z których robiliśmy moszcz. Owoce są z naszego ogrodu, ale nierobiliśmy nigdy z nich wina, a tym bardziej nie zastanawialiśmy się nad ich jakością. Musimy się też przyznać, że nie wykonaliśmy odpowiednich pomiarów, w celu określenia zawartości cukru w owocach. Przez to możliwe jest, że jego ilość okazała się niewystarczająca i najzwyczajniej zabrakło go do pełnego procesu fermentacji.
Ta część o winiaczeniu, miała być poświęcona kaperowaniu wina, ale niestety teraz musimy zlać, to co w butli i ocenić co z tego wyszło.
W najgorszym przypadku, wszystko pójdzie w kanał, a ta część okaże się przedostatnią w tym sezonie.
Chujnia z pleśnią ��
OdpowiedzUsuń