piątek, 31 października 2025

NoS - Odcinek 7

🌿 Nocne opowieści Szeptuchy 🌿
Odcinek 7: Cisza spod kapliczki


Nie był duży. Tylko kilka kamiennych krzyży, połamanych tablic i samotna kapliczka z cegły, której dach zniknął dawno temu. Stary cmentarz położony w lesie, tuż za rozlewiskiem. Nie było tam drogi - tylko wąska ścieżka zarośnięta turzycami.

Miejscowi mówili o nim rzadko. Nie ze strachu, raczej z jakiegoś cichego wstydu. Kiedyś chowano tam ludzi „spoza”. Takich, co nie przystawali. Sami się trzymali na uboczu, więc i po śmierci spoczywali z dala.

Była tam jedna mogiła bez imienia. Mniejsza od innych. Nawet nie wiadomo, czyja. Krzyż z brzozy - od dawna zbutwiały - oparty był o kamień porośnięty mchem.

I tylko ta kapliczka wciąż stała.
Pusta. Ale nie do końca.

Bo czasem, gdy się tam zaszło, można było poczuć… obecność. Nie dreszcz. Nie strach. Coś gorszego - to uczucie, jakby ktoś stał dokładnie za Tobą. Zbyt blisko. Jakby oddychał Ci w kark, ale bez ciepła. Jakby chciał coś powiedzieć - ale nie mówił.

Mówią, że raz w roku - dokładnie wtedy, gdy pojawia się lampa - w kapliczce zapala się światło. Nie świeca. Nie ogień. Ale blask. Szarawy. Jakby ktoś czytał tam list. Albo modlił się.

Tylko raz ktoś odważył się i podszedł.
Tylko raz zrobiono zdjęcie. Rozmazane.
Na ujęciu - cień dziewczynki w cienkiej sukience, z rękami splecionymi na piersi i mężczyzna z psem. Nie patrzyli w obiektyw. Patrzyli w kamień. Ten bez imienia.

Odcinek 7 - Cisza spod kapliczki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz