Każdemu się marzy bogactwo urodzaju, ale za tym niestety także idzie urodzaj chwastów i innego niechcianego ziela.
Aktualnie pojawiają się nam małe ogórki i zawiązują pierwsze pomidorki. Kwitną dynie, a jarmużu nie nadążamy przerabiać. Wiemy już czego mamy za dużo, a czego będziemy mieli za mało. Ale tak to bywa, że pierwsze koty za płoty. W następnym roku, będziemy już o wiele mądrzejsi.
Aktualnie mamy do rozwiązania jeden problem, o którym nie myśleliśmy nawet, że się pojawi. A mianowicie nawadnianie. W warzywniku mamy jakieś 40m2 upraw i nie jest to wcale za wiele, ale dystans, który musimy pokonywać do wody, po kilkadziesiąt razy (bo tak to jest z konewką) jest uciążliwy, a na solidne podlanie upraw potrzeba nam około 2 godzin.
Myślimy intensywnie jak okiełznać ten temat, by łatwiej, a przez to i częściej i obficiej pomagać roślinom, przy tym upalnym klimacie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz