Od dwóch tygodni fermentuje nam nastawa z kwiatów dzikiego bzu. I przyznamy Wam się szczerze, że ze względu na dziwną wiosnę i zapowiadający się w maju brak owoców, tylko dwa wina braliśmy pod uwagę. To drugie mieliśmy zrobić ze śliwek mirabelek z domieszką pomarańczy.
Dzisiaj dotarło do nas, że niepotrzebnie się martwiliśmy, bo w ogrodzie i sadzie przyroda szaleje i wszystkiego zaczyna rosnąć w nadmiarze.
Śliwka, której odsłoniliśmy słońce przed dwoma laty, będzie miała problem z utrzymaniem owoców. Już teraz niedojrzałe i zielone są w takiej ilości, że gałęzie zaczynają się uginać. W lutym przed rokiem, pisaliśmy o pielęgnacji drzew w sadzie. Efektem tamtych prac jest jedna z młodych jabłoni, na której jest tyle dojrzewających owoców, że ciężko znaleźć wolne miejsce.
W
Warzywniku, pisaliśmy niejednokrotnie o krzakach porzeczek, które od ponad roku nasadzamy w sadzie. Stale rozwijamy kolonię czarnej, ale też wsadziliśmy krzaczki białej i czerwonej. Na razie po jednym i zobaczymy, czy się przyjmą.
I mamy teraz z tym wszystkim problem, bo nie wiemy, z czego jakie wino zrobić :) Pamiętacie ubiegłoroczne wino z papierówek? Drzewo znowu się pod nimi ugina. A że wino wyszło całkiem dobre i zebrało pozytywne opinie, to pewnie takie też zrobimy.
Żeby było jasne. My wcale nie narzekamy. Po prostu wygląda na to, że wina będziemy robić o wiele więcej niż planowaliśmy. A co z tego wyjdzie i czy będzie komu je pić? To się okaże do końca roku.