Kryzys kryzysem, a nasza pomysłowość ...
... potrafi nas samych czasem wzbogacać.
Któregoś dnia ubiegłego przedwiośnia, zastanawialiśmy się jak zrobić porządek z pozostawionym samemu sobie tzw. "kompostownikiem". To miejsce w naszym ogrodzie, które od dawien dawna uchodziło za zsyp skoszonej trawy, popiołu i najróżniejszej maści obierek i wyplewionych z grządek chwastów.
Żyjąc ze świadomością, że te działania nie przyniosły nam ani korzyści ani chwały, postanowiliśmy zrobić z tym porządek i obudować to "wysypisko" paletami, zasypać ziemią, obłożyć agrowłókniną i posadzić na tym tuje, żeby przy okazji zasłonić się przed nowo postawionym blokiem mieszkalnym.
Przy okazji naszej budowy, musimy zrobić porządek z przechodzącymi z sąsiedniej działki: bluszczem, dzikim winem i dzikim bzem. Na zdjęciu powyżej doskonale widać ile tego mamy do wycięcia.
Niektórzy mogą uznać, że to całkiem ładnie wygląda i tworzy klimat tajemniczego ogrodu, przykrywając przy tym stary mur z betonowych płyt. Niestety rośliny te, są na tyle inwazyjne, że zaczynają się już wić po trawniku i atakują drzewa owocowe w sadzie, zabierając im światło.
Pracy przed nami całe mnóstwo, ale konsekwentnie każdego roku, małymi kroczkami przywracamy właściwy porządek i dbamy w ten sposób o nasze otoczenie.
Po zakończeniu prac, przedstawimy Wam efekt finalny i sami ocenicie, czy warto angażować się w takie inicjatywy ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz