Od jakichś dwóch tygodni nosiliśmy się z zamiarem poruszenia tematu panującej suszy. Śledząc różne grupy i profile społecznościowe ten temat przewija się nieustannie. Nam lampka zapaliła się w głowie podczas wyprawy rowerowej po ziemi lubuskiej, kiedy to nieczynne okazały się tamtejsze przeprawy promowe na Odrze, ze względu na niski stan rzeki. Nie była to sytuacja niecodzienna, bo w sezonie letnim zdarzała się już niejednokrotnie, ale wygląda na to, że problem z wodą pojawia się już każdego roku i jest coraz gorzej.
Brakuje przede wszystkim regularnych opadów, spowodowanych cyrkulacją frontów atmosferycznych zaburzonych przez zmiany klimatyczne. Zamiast dwóch opadów deszczu tygodniowo, mamy intensywne kilkudniowe załamania pogody raz w miesiącu i jesteśmy zmuszeni tak gospodarować wodą, by jej wystarczało.
Do momentu, w którym piszemy tego posta, u nas nie padało od ponad dwóch tygodni. Teraz pada nieprzerwanie 11-tą godzinę i wygląda na to, że w najbliższym czasie nie przestanie.
Efekt aktualnego załamania pogody możecie zobaczyć powyżej. Na potwierdzenie naszych słów, podobne treści wrzucaliśmy już w poprzednich latach, więc sytuacja nie jest nowa - staje się regułą.
Po wielu upalnych dniach, kiedy temperatura w cieniu przekraczała 30 stopni i bezchmurnym niebie, gleba zostaje wysuszona do tego stopnia, że staje się zbita i twarda niczym beton. Przy nagle występujących intensywnych, wielogodzinnych opadach, ziemia najzwyczajniej nie przyjmuje wody we właściwych ilościach, bo pierwsza woda musi się przez nią "przebić" i zwilżyć. Wtedy następuje faza zalewania i podtopień. Dopiero po kilku/kilkunastu godzinach przedostaje się reszta i woda schodzi, podnosząc przy tym poziom wód gruntowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz