W ramach przygotowań do urlopu w Tatrach od jakiegoś czasu podkręciliśmy ilość i jakość aktywności fizycznej.
I tak, od tygodnia kręcimy na rowerach (aktualnie przejechane 225km), uprawiamy do tego włóczęgę leśną (głównie za grzybami). A żeby nie było za mało, to w sobotę lecimy w Karkonosze na trekking z przewyższeniami sięgającymi ponad 1200m.
Nie jest to autopean na naszą cześć, bo uważamy, że każdy wybierający się w Tatry, czy podobne góry powinien sobie zrobić kondycyjny rachunek sumienia. A z naszego niestety wychodzi, że musimy się nieco rozruszać przed dwutygodniową eksploracją polskich Karpat.
Dlatego wczoraj dla odmiany był nocny rozruch rowerowy. Odbiór odmienny jest od jazdy dziennej. Oświetlenie w rowerze może nie być wystarczające, dlatego lepiej się jeszcze w coś doposażyć, bo łatwo jest niezauważyć licznie występujących dziur na drodze. Dla komfortu warto też nocą mieć akulary, bo owadów całe mnóstwo. Ochronią oczy, ale niestety potrafią też zaparować.
Ps: łatwo napotkać nocą dziką zwierzynę w polach: wiele saren, dzików i siedzące licznie lisy w przydrożnych rowach.
Dlatego wczoraj dla odmiany był nocny rozruch rowerowy. Odbiór odmienny jest od jazdy dziennej. Oświetlenie w rowerze może nie być wystarczające, dlatego lepiej się jeszcze w coś doposażyć, bo łatwo jest niezauważyć licznie występujących dziur na drodze. Dla komfortu warto też nocą mieć akulary, bo owadów całe mnóstwo. Ochronią oczy, ale niestety potrafią też zaparować.
Ps: łatwo napotkać nocą dziką zwierzynę w polach: wiele saren, dzików i siedzące licznie lisy w przydrożnych rowach.