Tego typu dzikie ptactwo, nie odwiedza nas praktycznie wcale. Dlatego dla nas to pewnego rodzaju sensacja.
Odkąd za miejscową Biedronką powstał plac budowy, przestały zaglądać do nas zagubione sarny, lisy i myszołów do tej pory regularnie stacjonujący za płotem.
Nasz "Azyl" traci swój dziki charakter na rzecz rozwoju miasta. Śmiejemy się, że po wybudowaniu marketu Dino, nasza ziemia stanie się ostatnią zieloną wyspą w środku miasta :)
Takich sytuacji jak powyżej będzie coraz mniej. A pozostaną już tylko samotnie szwędające się koty.
To prawda można to nazwać sensacją, ja na wsi spędziłam większość życia i nigdy nie wiedziałam dzikich kaczek, o ile tutaj się nie mylę ;) Za to na mojej wsi mieszka jeszcze dużo bażantów, no i tradycyjnie sarny, zające, lisy..
OdpowiedzUsuń